Przygotowania do Open'era !!

/
0 Comments



Ostatnie dni przebiegają głównie w rytm przygotowań i myśli nad tegorocznym Openerem. Istnieje jeszcze małe ryzyko, że nie dostanę urlopu, ale raczej nie powinno to stanowić problemu, więc na dzień dzisiejszy jestem już wnet przygotowany. Najbardziej jednak obawiam się pogody. Prognozy nie są zbyt optymistyczne, niby ma być ciepło ale pojawią się też lokalne burze. Oby okolice Babich Dołów były odporne w tym roku na złą pogodę.

Może najpierw rzućmy okiem na line-up. W tym roku faktycznie robi wrażenie, ale ja mam spory niedosyt i myślę, że można było się pokusić o parę ciekawszych zespołów, niemniej nie oznacza to że nie będzie czego oglądać w tym roku. Wręcz przeciwnie momentami mam spore dylematy na którą scenę się wybrać. Festiwal rozpocznę od koncertu Dawida Podsiadły, który debiutancki album jest dla mnie bardzo sporym i miłym zaskoczeniem. Po tym koncercie pobiegnę coś zjeść i ustawiam się pod dużą sceną oczekując na Editors i Blur, a następnie biegnę na Alt-j, na koniec dnia może jeszcze zdążę na końcówkę Lamara.  Drugi dzień prawdopodobnie rozpocznie u mnie koncert XXANAXX. Tak właśnie nazywa się polski zespół, w którym śpiewa uczestniczka X-factor - Klaudia Szafrańska. (czy ja przypadkiem kiedyś nie krytykowałem tego talent show?). Następnie mam dylemat. Chętnie zobaczyłbym Lily Hates Roses, choć intryguje też Tame Impala na scenie głównej. Niemniej folk chyba w tym starciu wygra. Niemniej, godz.22.00 to oczywiście Arctic Monkeys, a po nich niezwykła misteria w wykonaniu Nicka Cave'a.  No i mamy piątek, który zapowiada się epicko. Palma Violets, Skunk Anansie, QOSTA, The National, Rykarda Parasol. Chyba nic więcej nie muszę dodawać. Ostatni dzień będzie bardzo dziwny. Przed południem ruszam do teatru na spektakl "Courtney Love". Na pewno wybieram się na koncert Fismolla - to taki polski Bon Iver, następnie na chwile wpadnę na Crystal Fighters, choć obawiam się przez to że podczas koncertu KOL będę gdzieś daleko z tyłu tłumu, cóż czas pokaże. Po KOL raczej wybieram się na Devendra Benhart i Animal Collective, by zakończyć dzień występem białoruskiego NRM (pewnie ma to związek z artystycznym pochodem ku wschodowi słońca).  Na niedzielnym koncercie Rihanny już nie dam rady być, zresztą za specjalnie mnie on nie interesuje.
Plecak już wnet spakowany. Oczywiście w zestawie małego podróżnika znalazły się kalosze, namiot, karimata, konserwy i oczywiście ubrania. A, no i oczywiście bilet :P

Jutro rano odjeżdżam pociągiem w kierunku Gdyni. Oby to był niezapomniane dni ;)




PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.