PM komentują: line-up Kraków Live Music Festival 2016

/
0 Comments




Zacznijmy od tego, że gdyby organizatorzy nie ogłosili dodatkowego koncertu zespołu Muse, to nie byłoby właściwie o czym pisać. A tak, postawili mnie w niewygodnej sytuacji. Podejrzewam, że nie tylko mnie. Na pierwszy rzut oka, sprawa wydaje się prosta. Chcesz zobaczyć Muse i poczuć jak genialnie otwierają swój koncert numer "Psycho"? Jedź na ten jeden dzień! Ale, ale. 239 zł za jeden koncert, bez supportu? Plus tułaczka przez 3/4 Polski w tę i z powrotem? Powiem Wam, że nie uśmiecha mi się taka perspektywa. Zostały nam więc dwa wyjścia: cały festiwal, bądź odpuszczenie i cierpliwe czekanie, gdzieś na rok 2018, kiedy pewnie Muse ponownie ruszą w trasę. Skupmy się przede wszystkim na tej pierwszej opcji. Kieruje ona naszą uwagę na line-up, który dziś został zamknięty. Zawód, rozgoryczenie, smutek, niedosyt - dużo takich opinii do mnie dociera i również mnie się trzymają te uczucia, gdy patrzę na to co przygotowali organizatorzy. Jasne, mieli pewne problemy, bo międzyczasie swoje trasy odwołały dwie ważnie formacje: The Avalanches i HAIM. Wydawało się, że jednak jest na tyle dużo czasu, że uda się znaleźć godne zastępstwa. Sukces jest połowiczny, gdyż pozyskano tylko Roisin Murphy. Są osoby, które pewnie się cieszą. Mnie jednak ta artystka jakoś nie potrafi zatrzymać przy sobie na dłużej. Jest to więc dla mnie ogłoszenie bardzo neutralne. A co z drugim zastępstwem? Tu już sami wybierajcie sobie dwolną kapelę z 8 polskich wykonawców. Zauważcie, że liczba ta stanowi połowę całego dwudniowego składu. Więcej, każdego dnia mamy po 4 reprezentantów zagranicznych i rodzimych. Proporcja idealna? Taa... Chyba nie tak to miało wyglądać. Nie spodziewałem się, że to powiem, ale już nawet tegoroczna odsłona Orange Warsaw Festival wyglądała troszeczkę lepiej pod tym względem, choć też nie jakoś przesadnie dobrze. Mój dylemat właściwie się tylko pogłębił. Z polskich artystów najbardziej oczywiście interesuje mnie Terrific Sunday, choć z drugiej strony widziałem ich już 3-krotnie w tym roku. Korteza zobaczę właściwie za niecały miesiąc i to jeszcze w pełnym składzie (tu tylko jako trio). Hey widziałem na Woodstocku. Z chęcią zobaczyłbym za to Julię Marcell, Jógę i The Dumplings, ale okazji, by tych artystów kiedyś, gdzieś zobaczyć będzie bez liku. Pierwszy dzień ma mocnych co-headlinerów. Sia prezentuje na swojej trasie niezwykłe widowisko oparte na śpiewie i tańcu, z pewnością warte zobaczenia. Massive Attack - wiadomo. Legenda i niezwykle popularna u nas grupa. Ja nie do końca jestem ich fanem, ale chętnie sprawdziłbym jak ich muzyka sprawdza się na żywo. Drugiego dnia generalnie też tylko dwa zespoły zagraniczne mnie interesują: Cage The Elephant i The Chemical Brothers. I tu ban dla tego, kto układał line-up. Te dwa koncerty będą się na siebie nakładać! Wszystko przez to, ze Cage The Elephant będą grać na mniejszej scenie. Ledwo potrafię w to uwierzyć. To jest zespół o naprawdę świetnym potencjale koncertowym! Z palcem w, no wiecie gdzie, spokojnie podbiliby scenę główną. Tego chyba nie da się powiedzieć natomiast o The Neighbourhood. Czyżby organizatorzy spodziewają się inwazji młodych fanek tego drugiego bandu? Wiem, wiem, tylko lekko ironizuję. Swoją drogą, umieszczenie Hey na małej scenie też jest raczej nieporozumieniem. Dopiero teraz widać, jak dużym ubytkiem, dla tego drugie dnia, stał się brak tych odwołanych kapel. Pozostaje więc sobie zadać pytanie, czy warto? I za cholerę nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Fajnie przecież byłoby raz jeszcze w tym roku wybrać się na taki letni festiwal, pobawić się, poznać nowe osoby, poczuć klimat Krakowa itd. I są to mocne argumenty, które mówią do mnie: "jedź!" Fakt, że nie udała się przygoda z OFF Festival, również powoduje u mnie festiwalowy głód. Może więc warto zaryzykować? Nie czuję tu żadnej presji, więc daje sobie jeszcze te kilka dni na przemyślenie tego wyjazdu.



 PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.