PM odkrywają: Alexandra Savior

/
0 Comments




Wystarczyła wieść, że mało znana singer-songwriterka Alexandra Savior zachwyciła Alexa Turnera i już z miejsca zdołała zainteresować kawał muzycznego świata. Ba, trzeba jednak powiedzieć, że współpracę z Alexem całkiem nieźle skrywała. Warto zagłębić się i poznać losy tej 21-letniej dziewczyny. 

Świat zaskoczyła w maju zeszłego roku. Podczas występu w Los Angeles, w małej sali (pojemność do 100 miejsc) Hotel Cafe, na scenie niespodziewanie pojawił się sam Alex Turner! Oj, już sobie wyobrażam jakież zdziwienie musiało nastąpić wśród publiczności. Razem wykonali dwa utwory. Informacja o tym wydarzeniu obiegła świat błyskawicznie. I nie było tu mowy o żadnym żarcie, gdyż występ został amatorsko zarejestrowany i umieszczony na YouTube:





Co jest wyjątkowego w tej dziewczynie, że zdołała "uwieść" Turnera? By odpowiedzieć na to pytanie, cofnijmy się w przeszłość.

Alexandra Savior, a dokładniej Alexandra Savior McDermott, pochodzi z Portland (stan Oregon). Od wczesnych lat dziecięcych miała styczność z dobrą muzyką. Jej ojciec posiadał kolekcję płyt artystów, których dziś określamy mianem legend. W jej domu usłyszeć można było choćby Pink Floyd, Muddy Watersa, The Beatels. Sama pierwsze muzyczne wspomnienia wiąże z Pearl Jam, Nirvaną i Alanis Morissette. Między 12 a 15 rokiem życia pisała sporo wierszy i krótkich opowieści. W wieku 14 lat stworzyła pierwszą piosenkę o nazwie "Hazy Dazey The Lazy Daisy" (inna wersja tytułu, którą podaje: "Lazy Daisy Crazy"). Melodia była inspirowana twórczością The Beatles, grana na podarowanym przez ojca bądź brata ukulele. Tu warto odnotować, że początkowo Alexandra uczyła się grać na pianinie. Do zmiany pianina na gitarę, zainspirował ją starszy o 7 lat brat, który grywał na tym drugim instrumencie i również zajmował się tworzeniem muzyki. Wprawną instrumentalistką jednak Savior się nie stała. Udzielała się za to aktywnie w lokalnym muzycznym klubie teatralnym. Jak sama określa, była teatralnym nerdem. Z owego klubu została jednak, na nasze szczęście, wyrzucona. Prawdopodobnie poszło o jej odmowę gry w spektaklu "Our Town", który uważała za strasznie mizerny. Dyrektor ponoć na tę wieść ostro krzyknął: "You are banned from theater!". Wtedy postanowiła skupić się na muzyce. Zyskiwała pochlebne opinie i to przypieczętowało jej wybór życiowej drogi.

W wieku 16 lata udała się do pewnej wytwórni płytowej. Zaprezentowała tam trzy autorskie utwory, a następnie padło pytanie: "Chcesz być w przyszłości jak Pink, czy Kate Perry?". "W co ja się wpakowałam!" - taka była pierwsza myśl młodej Savior. Oczywiście kontraktu nie podpisała, ale ta przygoda uświadomiła ją, że cokolwiek by się nie działo, to będzie działać na własną rękę i na własnych zasadach. Uprzedzając nieco przyszłość, trzeba powiedzieć, że nie były to puste obietnice. Faktycznie ma niemal wszystkie aspekty produkcji pod swoją kontrolą. Sama na przykład stworzyła okładkę nadchodzącego albumu, zajmuje się również wideoklipami itd.

W wieku 18 lat (dokładnie wrzesień 2013 roku) postanowiła zamieszkać w Los Angeles. Na pytanie dlaczego się przeprowadziła w jednym wywiadzie odpowiada: "Fucking I don't know why". Prawda jest jednak prosta. Szukała szansy na wyjście z cienia. Warto docenić tu dużą pomoc ze strony jej mamy, która zaoferowała finansowe wsparcie na pierwsze sześć miesięcy. Gdyby Alexandra odmówiła, musiałaby kontynuować naukę na uczelni. Z kilkoma piosenkami napisanymi w trakcie pobytu w Londynie, Savior wprowadziła się do apartamentu w dzielnicy Hollywood, nieopodal klubu striptiz "Seventh Veil", co, jak przyznaje, było dla niej nieco przerażające. W Los Angeles miała dużo szczęścia. W ciągu miesiąca udało się jej podpisać kontrakt z potężną wytwórnią "Columbia". Pozwoliło jej to zmienić lokum, a przede wszystkim rozpocząć przygotowania do nagrania debiutanckiego albumu. Marzenia zaczęły się spełniać.

Jednak milowym krokiem w jej karierze było spotkanie z Alexem Turnerem. W tej chwili pewnie zadajecie sobie pytanie: jak do tego doszło? Historia nie jest prosta i oczywista. W dwóch wywiadach Alexandra przytacza zupełnie inne wersje (może jedna redakcja dodało coś od siebie?). Zacznijmy od tej pierwszej, którą napotkałem. Podczas pewnej imprezy spotkała Miles Kane'a. Krótko zasugerowała mu myśl, iż chciałaby spróbować pracować z Alexem, choć, co w trudno uwierzyć, nie wiedziała o nim za wiele. Chłopak Savior krótko i jasno skwitował jej pomysł. To nie ma prawa się udać, gdyż Arctic Monkeys byli krótko po wydaniu albumu "AM".  Aż tu nagle tydzień później odzywa się Miles i informuje Savior, że Alex jest chętny się z nią zapoznać. Spotkali się w kawiarni. Długo rozmawiali, złapali wspólne, oczywiście muzyczne tematy. Skończyło się na wizycie w mieszkaniu Alexa... Nie, nie. To nie tak jak myślicie :D Oficjalna wersja brzmi, że przesłuchali parę płyt, Savior zagrała akustycznie kilka piosenek i spontanicznie rozpoczęła komponować nowy utwór. Podobno przez następnych kilka dni odwiedzała Alexa, dopóki ten utwór nie został ukończony (prawdopodobnie chodzi o "Risk", ale to tylko moje przypuszczenie). Całkiem niezła historia co? No, może tak kolorowo jednak nie było. W innym wywiadzie Alexandra prostowała tę wersję. Niezaprzeczalną prawdą jest to, że spotkała się Milesem na imprezie. Na pewno sporo wypili, pojawiły się jakieś rozmowy, myśli o współpracy, ale nie poruszyli tematu współpracy z Alexem. Wszystko wskazuje na to, że to wytwórnia skontaktowała tę dwójkę ze sobą, po sugestii ze strony Savior. Jednego możemy być pewni. Alexandra spotkała Milesa, a to stało się przyczynkiem do jej spotkania z Turnerem w kawiarni i dalszej współpracy. Alex zachwycił się talentem tej dziewczyny i został jej prawdziwym mentorem. Pozostaje pytanie co z tą niezależnością o którą tak walczyła Savior? Cóż, ona sama przyznaje, że początkowo nie było jej łatwo współpracować, ale później na pewno doceniła pomoc bardziej doświadczonego kolegi. Przypuszczam jednak, że Alexandra w dalszym etapie swojej kariery będzie stawiała na całkowitą niezależność.

Kolejne ważne zdarzenie, to wykorzystanie jej dema utworu "Risk" w odcinku drugiego sezonu znanego serialu "True Detective". Wtedy jednak mało kto zdawał sobie sprawę, z czyim wokalem ma do czynienia. Niemniej, piosenka swoim klimatem znakomicie wpasowała się w obraz serialu.




Następny krok w rozwoju kariery to gościnny udział w piosence Camerona Avery'ego - członka formacji Tame Impala! Podobno z Averym przyjaźniła się od dłuższego czasu, a on ciągle namawiał ją do duetu. W Los Angeles nawet przeprowadził się w okolice mieszkania Savior, co owocowało częstymi spotkaniami. Savior określa go jako najlepszego przyjaciela. Nie jestem teraz dokładnie pewien, ale prawdopodobnie w zamian za darmowe skorzystania ze studia nagraniowego, którym opiekował się Avery, zgodziła się zaśpiewać w jego piosence. Tak powstał utwór "We're Just Making It Worse".




Jakby było mało znanych osób na jej muzycznej ścieżce, to spotkała jeszcze jedną znakomitą osobowość. A mowa tu o Jamesie Fordzie - producencie muzycznym, który słynie ze współpracy z Arctic Monkeys, The Last Shadow Puppets, Mumford & Sons, czy choćby Florence And The Machine. To właśnie z Fordem i Alexem pracowała w latach 2014-2015 nad debiutanckim albumem. W sesji nagraniowej okazjonalnie brał udział również przyjaciel Alexa - Zach Dawes z Mini Mansions. Trzeba wspomnieć, że przy tej okazji narodził się utwór "Miracle Anger", który ostatecznie znalazł się na drugiej płycie The Last Shadow Puppets.

Album był już gotowy w czerwcu 2015, ale z premierą Savior postanowiła się wstrzymać. Dziś już wiemy, że debiutancki materiał pod tytułem "Belladona Of Sadness" ukaże się 7 kwietnia 2017! I tej premiery nie można przegapić. Ten rok zresztą zapewne będzie dla niej pracowity. Jej kalendarz ciągle wypełnia się festiwalowym datami (m.in. SXSW, Bonnaroo Music And Arts Festival, Primavera Sound), a w tym miesiącu jest właśnie w trakcie trasy po Zachodnim Wybrzeżu Ameryki. 

Do tej pory podzieliła się ze światem trzema singlami: "Shades", "M.T.M.E" oraz "Mystery Girl". Czy muszę jeszcze Was zachęcać do odsłuchu tych znakomitych piosenek. Mam nadzieję, że nie ;) 









A jako bonusy -  akustyczne wykonanie "M.T.M.E" oraz telewizyjny występ z utworem "Shades".






Jeszcze jedna mała ciekawostka. Alexandra Savior umieszczała swego czasu na YouTube covery. W sieci zachowało się świetne wykonanie "Big Jet Plane" (Angus and Julia Stone) sprzed około 4 lat. Interesujące, że już wtedy natrafiła na jej nagrania Courtney Love i na swoim twitterze napisała prorocze słowa: "This girl is gonna be huge!"



PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.