PM komentują: The Killers gwiazdą Colours Of Ostrava 2020!

/
0 Comments
PM komentują: The Killers gwiazdą Colours Of Ostrava 2020!



Organizatorzy Colours Of Ostrava długo trzymali w tajemnicy największą gwiazdę tegorocznej edycji! Ale wszystko stało się już jasne! Do Ostrawy przyjadą The Killers

To ogłoszenie nie było dla mnie zaskoczeniem, ale potwierdzenie przyjąłem z ekscytacją!

Brak zaskoczenia? Już dwa lata temu organizatorzy publicznie ujawnili, że byli niezwykle blisko zabookowania Killersów (ostatecznie zespół w tym terminie zdecydował się na hiszpański Festival Internacional de Benicàssim). W tym roku aktywność festiwalowa "zabójców" z Las Vegas jest wyjątkowo intensywna (plus zapowiedź nowego albumu), więc od samego początku wyczuwałem możliwość ponownej próby ściągnięcia ich do Ostrawy. Ogłaszane daty, włącznie z moskiewskim Park Live Festival (skąd Ostrawa najczęściej podbiera jedną większą gwiazdę), tylko pogłębiały taką nadzieję. Wczoraj byłem już niemal pewny. Jeden z czeskich fanów odkrył na oficjalnej stronie festiwalu adres url, który naprowadzał do strony z ogłoszeniem The Killers (treści jednak były ukryte pod błędem 404). Poszlaka była bardzo mocna, więc budziłem się dziś rano z jedną myślą! To muszą być oni!

I o godzinie 10:35 był wyskok radości! Od wielu lat The Killers są w mojej ścisłej czołówce koncertów "must have to seen"! W ostatnich latach niestety omijali nasz kraj. Ostatni koncert zagrali w 2012 roku podczas Coke Live Festival (dlaczego mnie tam nie było?) i od tamtej pory polscy fani musieli liczyć się z zagranicznymi wyprawami (koncerty w Berlinie chyba były najbliżej nas). A teraz mamy zespół na wyciągnięcie ręki! Oczywiście, wciąż nie możemy wykluczyć ich obecności w naszym kraju. Potencjalnie wciąż mogą choćby pojawić się na Open'er Festival, gdzie brakuje sobotniego headlinera. Jeszcze w ubiegłym tygodniu trzymałem kciuki za takie rozwiązanie, ale sytuacja w ostatnich dniach diametralnie się zmieniła... 

Otóż mój wyjazd na Open'er Festival stanął pod ogromnym znakiem zapytania. Jedno jest pewne: w Gdyni nie będę bawił się w sobotę. Żałuję, gdyż potencjalnie zapowiada się na najlepszy ostatni dzień festiwalowy od lat (Foals, FKA Twigs). Więcej, moim zdaniem już na ten moment line-up Open'era prezentuje się naprawdę wybornie. Jasne, sam festiwal ma swoje wady i ostateczny program na pewno nie będzie miał szans z zachodnimi festami, ale byłem nastawiony bardzo pozytywnie do tej nadchodzącej edycji. Karnet pozostawiam jednakże w szufladzie. W grę wciąż wchodzi opcja trzydniowej wizyty.

Będąc z Wami szczery, to jeszcze w ubiegłym tygodniu skłaniałem się ku rozwiązaniu, że zrobię sobie przerwę od  Colours Of Ostrava. No nie ma sensu czarować i wybielać tegorocznego programu Ostrawy. Jest kiepsko. Szczególnie zawodzi mnie druga linia, którą do tej pory uważałem za mocny atut tego festiwalu. Teraz wiemy, dlaczego tak jest.  Kolory nie miały jeszcze w historii tak bogatego zestawu headlinerskiego. Nie mówię tu o jakości (to pozostawiam indywidualnej ocenie), lecz o komercyjnym i marketingowym potencjale. Obok dziś ogłoszonych The Killers mamy bowiem Twenty One Pilots, Martina Garrixa oraz The Lumineers. Co do roli tych ostatnich jeszcze nie jestem pewien, ale skoro w ubiegłym roku headlinerami byli Years & Years oraz Rag'n'Bone Man, to tym bardziej The Lumineers możemy przymierzyć do statusu gwiazdy wieczoru. Zresztą nie będzie to dla nich nic nadzwyczajnego, gdyż w zeszłym roku osiągnęli taki prestiż w Ameryce na kilku festiwalach. Osobiście według mnie jeszcze nie w pełni zasłużony, ale jednak fakty są takie, a nie inne. O sukcesach i statusach Twenty One Pilots oraz Martina Garrixa nie muszę chyba specjalnie rozprawiać. Bezsprzecznie to nazwy, które są rozchwytywane przez największe festiwale na całym świecie. Chciałoby się powiedzieć: wreszcie Ostrawo! Cena jest jednak okrutna. Druga linia obnaża brak odpowiednich środków w budżecie (który, jak dziś przyznała szefowa festiwalu, jest najdroższy w ich historii). Ostrawa od zawsze szła trochę na przekór sezonowym trendom według dość specyficznej wizji festiwalu, którą najlepiej określić słowem: różnorodność. Jeśli się przejrzy obecny program, to tej różnorodności wciąż nie brakuje, ale trochę tylko nie widzę tam takiej jakości, o jakiej bym marzył. Jest kilka perełek. Black Pumas to świetny strzał! Moje odkrycie końcówki ubiegłego roku. Rewelacyjna na żywo Sigrid (w jej przypadku jednak mam też na horyzoncie na Fest Festival, więc...). Larkin Poe - świetny bluesowy duet. Ivan & The Prazol, węgierscy chłopcy, którzy, jestem pewny, będą miłym zaskoczeniem i świetnie wskrzeszą rock'n'rollowego ducha lat 70. Muete, o których występach słyszałem sporo ciepłych słów. Yyy... No właśnie. Dalej więcej zagadek niż artystów, co do których występów jestem przekonany. LP (być może też będzie traktowana jako jedna z głównych gwiazd, jak miało to miejsce trzy lata temu. Może jako co-head do The Lumineers? Nie kryję, że nie za bardzo przepadam za jej twórczością), Tones And I, Warduna, Meduza, Sleaford Mods, Chef'Special, tindersticks, Dubioza Kolektiv... Nazwy znane, ale niespecjalnie przeze mnie wyczekiwane. Ciekawie natomiast prezentuje się wybór artystów z Afryki na czele z Youssou N'Dour i Fatoumata Diawara, ale też nie każdy musi gustować w tych "egzotycznych" klimatach. Czesi uwielbiają potupać nóżką w rytm zwariowanych rytmów, więc obecność takich szalonych kapel jak The Hatters, czy BAZOOKAS  mnie nie dziwi, ale tętna ani mnie, ani pewni nikomu z Was nie podwyższa. No i w końcu jest spore grono bardzo młodych artystów. Część z nich  została właściwie po cichutku dodana dziś na festiwalowej stronie (przyspieszone przesłuchanie każe sądzić, że kryją się tam interesujące talenty). Jest wśród dzisiejszego rzutu także muzyczna perła w postaci 80-letniej Dony Onete - wokalistki z Amazonii, którą można porównać do Calypso Rose (wciąż trochę żałuje, że nie widziałem jej koncertu na zeszłorocznej edycji). A także przyzwoici artyści z większym bagażem doświadczeń (np. Radical Face, którego utwór "Welcome Home" możecie kojarzyć z... reklam aparatów firmy Nikon). Próżno jednak szukać tam większych nazw, które przemawiałby do wyobraźni.  Sporo narzekam, ale może przecież skończyć się tak, że będę oniemiały z ilości muzycznych odkryć. Poczucie niedosytu jednak jest silne...

Pytanie zatem brzmi, czy Ostrawa jest jeszcze w tym roku w stanie nas czymś pozytywnym zaskoczyć. Czy stać ją jeszcze na ogłoszenie choćby jednej większej gwiazdy? Trudno powiedzieć. Narzucili bardzo regularne, ale szybkie tempo ogłoszeń. Niespotykane chyba w poprzednich latach. Ogłoszenie The Killers sprawia wrażenie specjalnie utrzymywanej bomby na zakończenie najważniejszej salwy. Do ujawnienia oczywiście jeszcze pełne składy poszczególnych mniejszych scen oraz czescy artyści. Wierzę i mam nadzieję, że to jeszcze nie ostatnie słowo Ostrawy w tym roku. A gdyby tak London Grammar ostatniego dnia przed szaleństwem z Martinem Garrixem? Marzenie? Cóż,  jedno spełni się na pewno: pośpiewamy i potańczymy z The Killers!






Sylwester Zarębski
PM
28.01.2020


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.