PM relacjonują: Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

/
0 Comments
 Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!
  
 
 

 Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

  
 
Do dziś uważam koncert zespołu Phoenix na open'erowym Mainie z 2014 roku za jeden z tych najlepszych, które w ostatnich latach wieńczyły festiwalowe szaleństwa w Gdyni. Frekwencja pod sceną była co prawda marna, ale nie zraziło to francuzów, którzy zagrali niezwykle energetyczny set, a obserwowana przeze mnie z dalszej perspektywy oprawa świetlna imponowała swoją grą. Niemniej jednak na ich szybki powrót do naszego kraju niespecjalnie liczyłem. No i z promocją następnego albumu "Ti Amo" do nas już nie dotarli. Po dłuższej przerwie powrócili w listopadzie z nowym albumem i nadzieja delikatnie odżyła, ale no cóż... Pierwsza część trasy "Alpha Zulu" nas ominęła i pozostaje chyba tylko trzymać kciuki za festiwale w przyszłym roku... Pokłady cierpliwości u mnie się jednak wyczerpały, więc postanowiłem dmuchać na zimne i zdecydowałem się na podróż do Berlina! Było warto tak szaleć? Tak, tak, tak! 
 
Publiczność zgromadzona w Columbiahalle była świadkiem potężnej erupcji mega pozytywnej, tanecznej, indie pop-rockowej energii! Phoenix nie brali jeńców i od samego początku odważnie zafundowali kolosalne trzęsienie ziemi. Przebojowa poza jakąkolwiek skalę "Lisztomania", epicki "Entertainment", intensywne do utraty tchu "Lasso"! OMG! To był nokautujący hat-trick w pierwszych dziesięciu minutach tego prawie dwugodzinnego show. Serio! Od razu wpadłem w absolutne szaleństwo! Choć przyznam się, że moje nogi nie były tym zachwycone... Istniała chyba groźba zerwania jakichś wiązadeł... A Phoenix wcale nie zamierzali zwalniać tempa, choć chwilowo przy świetnej fuzji utworów "Too Young i "Girlfriend" oraz kołyszącej kompozycji "J-Boy" udało mi się złapać oddech i przygotować się na kolejną szarżę tanecznych wibracji. A przyszedł wreszcie czas na nowości i od razu na początek otrzymaliśmy tytułowy singiel "Alpha Zulu"! Ależ ten kawałek na żywo ma unikalny, humorystyczny klimat i świdruje do głębin duszy pozytywną energię. Następnie panowie sięgnęli po tytułowy kawałek z poprzedniego krążka "Ti Amo" i muszę przyznać, że wcześniej nie doceniałem koncertowego potencjału tejże kompozycji. A tu w wersji live czułem podrzucony dynamit pod stopy! Rewelacja! Świeżutkie "After Midnight" wypadło po tym nawet nieco blado, acz wciąż to był idealny podkład pod pląsy, które zintensyfikowały się przy perełce "Armistice" z albumu "Wolfgang Amadeus Phoenix". Kilkuminutowy przerywnik w formie dwuczęściowej kompozycji "Love Like Sunset" zmienił nastrój koncertu i przeniósł nas w jakiś galaktyczny wymiar! Ileż było w tym instrumentalnej finezji! Po chwilowym stanie nieważkości nastąpił taneczny powrót na ziemię w rytmie kompozycji "Tonight", która na żywo zaskoczyła mnie swoimi pokładami witalności. Świetnie wypadł również spokojniejszy, ale jakże urokliwy "Artefact".  Niespodzianką okazała się obecność kompozycji "Rally" z nieco mniej docenianego albumu "It's Never Been Like That". Ależ to było porywające i energiczne wykonanie z kokieteryjną grą Christiana Mazzalai na gitarze. Z tego albumu usłyszeliśmy później jeszcze nieco bardziej rozpoznawalne "Long Distance Call" poprzedzone niezawodnie budującym napięcie utworem "Rome" i refleksyjną synth-balladą "Winter Solastice". Przyjemnie pod koniec podstawowego seta wypadła kompozycja "Identical", ale w prawdziwy stan beztroskiej radości wprowadzeni zostaliśmy poprzez mashup bujającego "If I Ever Feel Better" i totalnie odjechanego "Funky Squaredance" okraszonego dodatkowo skromnym performansem (pojawiła się zagadkowa postać ubrana w barokową maskę). 
 
Bis rozpoczął się od oszczędnego w środkach wykonania balladowych fragmentów "Telefono" i "Fior Di Latte" z "Ti Amo". Thomas Mars śpiewał wyłącznie przy uroczym akompaniamencie Decka d'Arcy'ego na klawesynie. W pewnym momencie wokalista Phoenix zdecydował się nawet wskoczyć na ten instrument. Bardzo ładny moment, który pojawił się w idealnym momencie, gdyż nie wytrącił dynamiki z całego show, a właściwie przedłużył chwilę na odpoczynek przed ostatnimi tanecznymi podrygami. A do tych skutecznie zachęcił kolejny mashup przebojowego "Trying Be Cool" i hipnotyzującego "Drakkar Noir". Podczas tego pierwszego fragmentu Mars skorzystał z ciekawego patentu. Otóż sięgnął po lornetkę, która okazała się... atrapą kamery i tym samym przesyłał obraz publiczności na telebim. Pomysłowe! Na finał Phoenix pozostawili prawdziwą petardę: "1901"! No to była już kulminacja pozytywnej energii! No i jeszcze na koniec dograli reprise "Identical", a Mars tradycyjnie przespacerował się pośród publiczności, wspiął się na ramiona fanów i "zanurkował" w stronę sceny! Tym razem piątki z nim nie zbiłem tak jak na Open'erze, ale odpowiedzialnie przerzucałem go nad sobą. Udało się! Przeżył! 
 
To był naprawdę tryumfalny powrót Phoenix! W ogóle w ich przypadku nie odczuwałem upływu czasu od ostatniego spotkania. No poza oczywiście obecnością nowego materiału, który przez fanów został bardzo ciepło przyjęty i doskonale wkomponował się w starszy repertuar. Setlista z Berlina nie miała właściwie słabego momentu! Trzeba podkreślić, że panowie są w fenomenalnej formie! To, z jaką zwiewnością i gracją rzeźbili kolejne euforyczne gitarowe melodie na tle pędzącej na złamanie karku sekcji rytmicznej (Thomas Hedlund za bębnami wymiata!) – chapeau bas! A wszystkie doznania zostały fantastycznie podkręcone przez dopieszczone oświetlenie i oszałamiające wizualizacje w tle. Szkoda co prawda, że nie udało się ustawić pełnowymiarowej scenografii z tej trasy, ale i tak ten set-up wzorowany na idei cyfrowej opery cudownie atakował zmysły. W wielu momentach można było wydusić z siebie mimowolne "ach" i "och", choćby przykładowo wtedy, gdy podczas "Entertainment" w tle wyświetliła się Sala Lustrzana z Pałacu Wersalskiego albo te eksplodujące fajerwerki podczas "Winter Solstice". Nawet te najprostsze środki w postaci snujących się kolorów ("J-boy") zachwycały. Od wielu lat niezwykle doceniam ten perfekcjonizm Phoenix w przygotowaniu show, które nie tylko porywa ciało, ale jest także rozkosznym doświadczeniem dla zmysłu wzroku. Ogromnie jestem usatysfakcjonowany tym, iż wreszcie udało się koncert francuzów doświadczyć w klubowych warunkach! To był fenomenalny wieczór!              
 
PS Podziękowania dla Podróżujących: Kuby i Bartka za wspólne szalone pląsy pod sceną! Pozdrowienia również dla admina Truck & Roll za spotkanie przed koncertem! Hasło Podróżujmy Muzycznie Razem nie traci na wartości!
 
 

 

 WIDEO: 



 
 

FOTORELACJA: 

 
 

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!

Phoenix w Berlinie, Columbiahalle, 20.11.22!




 
Sylwester Zarębski 
PM
04.12.2022


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.