Rozmowy o Woodstocku cz. 2

/
0 Comments




Rozmowy ciąg dalszy:

J: Skończyliśmy więc na koncercie Kasi Kowalskiej.

S: Tak, choć tak naprawdę  tamten dzień kończyłem tańcząc z Krysznowcami. Hmm fascynujące doświadczenie.

J: A uczestniczyłeś w ich korowodzie?

S: Bezpośrednio nie, ale z uwagą się przyglądałem i zgarnąłem jabłko ;) Trzeba jasno powiedzieć, że czegoś takiego na chyba żadnym innym festiwalu się nie spotka. Zresztą jest wiele rzeczy, które są unikatowe.

J: Jakiś przykład?

S: Atmosfera. Wiem, to jest totalny banał. Ale różnica między atmosferą na Open'erze a Woodstocku jest kolosalna. Ta życzliwość ludzi między sobą. Tu prawie nikt ci niczego nie odmówi.Można z kazdym porozmawiać, nawiązać nowe znajomości. Więcej, są ludzie, którzy przyjeżdżają właśnie tylko po to by żyć tą atmosferą, nie obchodzą ich koncerty. To było dla mnie zdumiewające.

J: I do końca nie potrafiłeś się troszkę przestawić z tej mentalności openerowskiej co nie?

S: Naprawdę tak uważasz? Może tak, choć ostatniego dnia również poddałem się całkowitemu odpoczynkowi i wiele początkowych planów co do koncertów, po prostu odrzuciłem. Może to też był efekt zmęczenia....

J: Co jeszcze?

S: Otwarcie i zakończenie festiwalu. Takie dość specyficzne, też ze względu na rolę Jurka Owsiaka. Ale nie ukrywam tego, że na rozpoczęciu festiwalu byłem nawet wzruszony. Jakoś tak poczułem, że naprawdę uczestniczę w czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Zakończenie też było pozytywne, choć myślę, że Jurek troszkę za dużo bawił siew podsumowanie tej edycji. 

J: Zapomniałeś chyba o uczczeniu Powstania Warszawskiego?

S: Tak to też było wyjątkowe. Choć nie podobało
mi się przy tym promowanie filmu " Miasto 44". Ale to moje prywatne zdanie.

J: Wspomniałeś też o "roli" Owsiaka, skądinąd wiem, że masz coś więcej na ten temat do powiedzenia.

S: No proszę, jak ty dobrze mnie znasz.... Ale to prawda. I to co powiem, może być kontrowersyjne. Bez Jurka ten festiwal chyba nie ma racji bytu. Jest on integralną częścią tego wydarzenia. Niestety w moim odczuciu jest go za dużo...

J: To dość odważne stwierdzenie.

S: Po prostu robi się z tego taki Owsiak Show. Nie chcę umniejszać jego roli w wkład w jaki wnosi w ten festiwal. Przecież on uwierzył w tą ideę i trzeba oddać, że dokonał absolutnie wielkiej rzeczy. Niestety tym samym skazuje cały ten niezwykłe festiwal, chyba na pewną śmierć. Choć mam nadzieję, że się mylę.

J: Ale to jak rozbujał publiczność na koniec występu Mano Chao, chyba wspominasz dobrze?

S: No jasne. Widzisz tutaj ja sam mam dylemat. Jego charyzma jest potrzebna, ale no właśnie...

J Widzę, ze brakuje Ci słów. Zakończmy więc na dziś, odpocznij, zbierz myśli. W kolejnej rozmowie będziemy kontynuować ten wątek i zapytam też o wady.

S: A koncerty?

J: Zostawimy to na deser :) 


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.