PM komentują: Muse gwiazdą Kraków Live Festival!

/
0 Comments


Wydawało się, że Polska będzie białą plamą na tegorocznej trasie zespołu Muse. Nic z tego! Zespół o nas nie zapomniał. A może to raczej promotorzy sobie o nich przypomnieli w obliczu potrzeby "ratowania" krakowskiej imprezy. Oczywiście to tylko domysł i trochę przesadzone stwierdzenie, ale patrząc na stan line-upu tej imprezy na miesiąc przed startem - trudno o optymizm. Mamy popularne nazwy, ale ilość artystów strasznie mała. Zapewne bilety także nie schodziły na zadowalającym poziomie. Z drugiej strony, te rozwiązanie z dodatkowym dniem mogło być planowane już od początku, choć wtedy chyba byłoby to ogłoszone znacznie wcześniej. Można więc śmiało pogratulować organizatorom, bo zdobycie tak dużej nazwy na miesiąc przed festiwalem, to podejrzewam nie jest łatwa sztuka. Podróżujący, którzy uważnie śledzą mojego Fanpage'a, doskonale zdają sobie sprawę, jak bardzo często życzyłem sobie i Wam ponownego przyjazdu tego brytyjskiego tria do naszego kraju. Nie mogłem uczestniczyć w zeszłorocznym Orange Warsaw Festival, więc gdzieś tkwił we mnie żal za tym przegapionym koncertem. Zatrzymajmy się tu na chwilę. Zauważcie, że wtedy też niejako Muse byli kołem ratunkowym dla festiwalu i także występowali na jednej imprezie z The Chemical Brothers. Co więcej, te dwa zespoły również pojawiły się razem 6 lat temu na terenie Lotniska-Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Ot, taka sytuacja. Powinienem teraz skakać z radości, ale mój stan umysłu zdominowała myśl: "czy ten wyjazd się opłaca". Do Krakowa mam jednak spory kawałek drogi, a bilety na sam koncert Muse nie są tanie - 239 zł. Jest to typowa zagrywka marketingowa, bo wiele osób skusi się dołożyć trochę kasy i bawić się przez trzy dni (karnet obecnie wynosi 379 zł, z polem namiotowym - 439 zł). Druga sprawa - dlaczego nie koncert halowy!? Nie, to nie są słowa kierowane do Alter Artu (wykorzystali w pełni możliwą sytuację i chwała im, że w ogóle się udało), lecz do innych agencji koncertowych. Te ich występy w halach wyglądały wprost zachwycająco i byłaby to dla wielu fanów w Polsce nie lada gratka zobaczyć te widowiskowe show, tak bardzo odmienne od festiwalowych gigów. A tak, można narzekać, że będzie to trochę powtórka z zeszłorocznej zabawy. Choć nie wątpię, że będzie liczne grono osób, które zdecydują się ponownie zobaczyć w akcji Matta Bellamy'ego. A dla wielu, w tym również mnie, będzie to szansa do nadrobienia zaległości. Czy jednak skorzystam z tej szansy? Na tę chwilę ciężko mi się zdecydować. Chwilkę jeszcze poczekam na kolejne ruchy organizatora - część artystów powinni już lada moment ogłosić. Gorzej pewnie ze zastępstwami za odwołanych The Avalanches i Haim, ale i tu wierzę, że Ziółek z tego wybrnie. Cóż, kolejna okazja, by zobaczyć Muse nastąpi pewnie dopiero gdzieś w roku 2018, więc może jednak warto? Co myślicie? Wybieracie się? Jesteście zadowoleni? 



PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.