PM relacjonują: The Fruitcakes - wehikuł czasu w klubie NRD

/
0 Comments




The Fruitcakes - wehikuł czasu w klubie NRD


Podczas koncertu The Fruitcakes w toruńskim klubie NRD naszła mnie taka myśl: "to jest zespół na którego koncert zabrałbym swoich rodziców". A jednak dominowała wśród publiczności młodzież. Bo i przecież zespół młody, a centralną postacią (choć nie najważniejszą - tu lidera nie ma sensu wyróżniać, to muzyczny kolektyw) jest popularny aktor młodego pokolenia - Tomek Ziętek, który pewnie swoją czarującą urodą łamie kobiece serca. Na perkusji z kolei najstarszy syn Tymona Tymańskiego - Lukas. Skład uzupełnia na gitarze prowadzącej Jakub Zwolan, a basem opiekuje się Przemek Bartos. W Toruniu niestety zabrakło klawiszowca Szymona Burnosa, a szkoda, bo klawisze na ich drugiej płycie "The Friutcakes 2" odgrywają istotną rolę. I to jedyne zastrzeżenie, którego się doszukuję. Przejdźmy jednak do meritum. Cechą charakterystyczną i zarazem łączącą tych chłopaków jest niesamowita fascynacja muzyką z lat 60. Stąd też każdy w zespole, oprócz umiejętności instrumentalnych, jest sprawnym wokalistą. Śpiewają głównie wielogłosami, tworząc niesamowite harmonie wokalne. Powiecie, że to staroświeckie i niemodne. Nic bardziej mylnego. Chłopaki śpiewają z takim wdziękiem, z taką pasją, z takim własnym charakterem, iż nie miałem poczucia obcowania z czymś wtórnym, a przecież łatwo było wpaść w taką pułapkę. Oni po prostu posiadają tę muzyczną ikrę, która tworzy inną wartość. Oczywiście nie da się uciec od porównań. Usłyszcie w ich muzyce inspiracje i skrzyżowanie brzmień między innymi: The Doors, The Beatles, Pink Floyd, The Velvet Underground i można by tak dalej wymieniać wszystkie inne pochodne zespoły. Trzeba przyznać, że świetnie żonglują muzycznymi motywami, a do tego mają dar do tworzenia fantastycznych, beztroskich melodii. Trudno wyróżnić pojedyncze kompozycje, ale gdybym miał komuś polecić od jakich utworów zacząć z nimi przygodę to postawiłbym na "Our Love", "It's Better" (nagranie tego utworu z NRD znajdziecie poniżej), "Whatever I Get" - a najlepiej poświęcić czas na całą płytę! Ja naprawdę byłem oczarowany.  Czułem się jakby wsadzono mnie w wehikuł czasu. I nie, nie przeniosłem się do lat 60., a do własnego dzieciństwa z lat 90., kiedy to jeszcze taka muzyka była w rodzinnym domu bardzo popularna. Serio, to było nad wyraz rzadko spotykane, nostalgiczne uczucie. Podobała mi się też widoczna, szczera chemia między chłopakami. Trudno sobie zresztą wyobrazić by taki zespół istniał bez fundamentu przyjaźni. Można im tylko tego pozazdrościć. Utrzymywali też ciepły kontakt z publicznością, co zawsze warto pochwalić. Mam wrażenie, że wrota do zdobycia większej popularności (przy zachowaniu pewnej niezależności) są przed nimi szeroko otwarte. Będzie o tym zespole coraz głośniej! Nie planowałem tej Podróży Muzycznej, zespół odkryłem raptem kilka dni wcześniej, dopiero wtedy zauważyłem, że grają w Toruniu, ale do ostatniej chwili się wahałem. W końcu uznałem, że nie mam nic do stracenia. Nie żałuję. I jeśli macie zamiar wybrać się na ich koncert, postarajcie się namówić rodziców, to naprawdę może być dla nich fajna niespodzianka ;) Polecam!

Jeszcze słówko o supporcie. Wieczór otworzyła formacja z Mogilna - Forget About Julia. Co otrzymaliśmy? Takie zgrabne, przyjemne, folkowe kompozycje. Mimo, iż lubię taką muzę, brakowało mi tu jakiegoś wyróżnika, tej ikry, którą posiadają chłopaki z The Fruitcakes. 









PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.