PM odkrywają - Isaac Gracie

/
0 Comments


Brytyjczyk Isaac Gracie - Jeff Buckley XXI wieku. Stwierdzenie sformułowane na wyrost? Niekoniecznie. Sam Isaac nie kryje swojego uwielbienia do muzyki Jeffa i to co oferuje brzmi jak duchowa spuścizna tamtych lat. Zwróciłem uwagę na niego już jakiś czas temu. Miał na koncie tylko jedną piosenkę: "Last Words". Proste, bardzo surowe granie. Jego głos, gitara, lekki chór w tle. Wystarczyło.
 

                                                 


Kilka dni temu ukazała się jego pierwsza Ep-ka: "Songs From My Bedroom". 5 utworów. Głos, gitara, lekkie chórki. Wystarczyło. Wystarczyło, by zmusić mnie do pisania tego tekstu. By przedstawić Wam nowego muzycznego barda. Nawiązując do tytuły Ep-ki - te piosenki brzmią jakby ten chłopak wstał właśnie z łóżka, wziął do ręki gitarę, włączył marny mikrofon ze smartfona i nagrał 5 cudownych ballad ("Last Words" zresztą faktycznie powstawał w jego sypialni). Tak, można dywagować nad jakością tych piosenek, ale był to z pewnością zabieg celowy. Przez te kilkanaście minut mamy wrażenie, że cofamy się w czasie, że słuchamy płytę vinylową, która przeżyła lata 70-te. I jest na tej Ep-ce dla mnie jedna totalna perełka - "We're So Very Lost". W brzmieniu - najbardziej przebojowa z całości, ale nadal bardzo emocjonalna. Po prostu piękna. Ale każdy utwór ma tutaj "coś" w sobie. Posłuchajcie sami: 


                                                


Pierwsze skojarzenie, nie licząc tych oczywistych (Bob Dylan i wspominany Jeff Buckley), to był James Bay. Tak, ten James. Pewnie pytacie, skąd akurat on? Być może nie pamiętacie, ale Bay przed nagraniem płyty, przed zdobyciem popularności, też pokazał się światu tylko z gitarą. Owszem, inna barwa, inne zapędy. I w końcu stworzył cały band, by grać niezwykle przebojowo. Nie neguję tego wyboru. Wierzę jednak, że Isaac pozostanie wierny swojemu wokalowi i gitarze. Tego właśnie świat potrzebuje. A jeśli nawet zbuduje wokół siebie band, wierzę, że będzie to szyte na miarę zespołu jego idola  Przesadzam? Trudno. Możecie się nie zgodzić, ale czuję, że ten chłopak ma szansę zdobyć dużą popularność, zachowując przy tym tę niezwykłą surowość. Jake Bugg - to drugie skojarzenie. Jest jednak w Isaacu coś bardziej intrygującego i szlachetniejszego niż w Jake'u. Sam jego wygląd - niczym wyjęty ze zdjęcia Kurt Cobain...

Został już zauważony przez radiowców i promotorów festiwali. Jego kariera wystrzeliła w momencie gdy Zane Lowe postanowił "Last Words" zagrać całemu światu. I dalej - efekt domina. Podpisany kontrakt z dużą wytwórnią, promowanie przez BBC na festiwalu SXSW w Austin, Annie Mac prezentująca w BBC Radio 1 pierwszy utwór z Ep-ki, trasa koncertowa po UK w maju, zaproszenia na festiwale (The Great Escape, Mad Cool Festival, Barn on the Farm Festival i pewnie na tym się nie skończy). Pod piosenkami mnóstwo pozytywnych komentarzy. Tak. Isaac ma przed sobą przyszłość. Ma talent. Trzymam za niego kciuki, obserwuję uważnie i czekam na pierwszy longplay. Zapamiętajcie go. Warto. 

A jeśli jakimś cudem wersje albumowe Was nie przekonały, sprawdźcie jak się prezentuje na żywo, jest jeszcze lepiej!







I raz jeszcze "We're So Very Lost". Dygresja - bardzo ta melodia przypomina jakąś inną piosenkę (to nie tylko moja opinia), ale właściwe sam nie wiem co?  A może jest aż tak dobra, że już mam takie myśli :D




To jak? Podoba Wam się kierunek Podróży Muzycznej, w którą zabiera nas Isaac Gracie? ;)

PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.