Fismoll - koncert ciszy

/
0 Comments







Wczoraj miałem tą przyjemność, już po raz drugi, na żywo posłuchać Fismolla. Pamiętam koncert na Open'erze bardzo dobrze, każdy miał sobie usiąść i spokojnie wsłuchiwać się w muzykę. Nie udało się, bo przyszło zbyt dużo ludzi. Niemniej był to miły występ. Jednak dopiero wczoraj, na dużej scenie w świeckej Cafe Kultura, w pełni doceniłem jego kunszt muzyczny. Każda jego pieśń, to było ukojenie dla duszy człowieka. Wystarczyło zamknąć oczy i odlecieć gdzieś w inny świat. Oczywiście mógłbym ponarzekać, że kompozycje dość do siebie podobnie, w strukturze koncertowej zamknięte w spokojnym początku, długim rozwinięciu i w końcu puenta z wykorzystaniem wszystkich instrumentów. Przydałoby się też więcej wykorzystania głosu jego siostry i basisty, bo to były dla mnie najpiękniejsze momenty tego koncertu. Pod tym względem piosenka "Time of Glimmers" była dla mnie bezkonkurencyjna. Fajnym dodatkiem były spokojne animacje wyświetlane za muzykami. Drzewo ze spadającymi liśćmi w koegzystencji z muzyką Fismolla na długo utkwi mi w pamięci. 

Koncert ciszy... Tak to był taki koncert podczas którego człowiek na chwilę zamierał. Podobne odczucie miałem na Open'erze. Po każdej piosence upływało kilka sekund ciszy po czym dopiero rozlegały się brawa. Po ostatniej piosence zespół Fismolla dostał owacje na stojąco, potem jeszcze zagrał dwa utwory, przy powtórzeniu jego popularnego singla próbowałem zmusić publiczność do rytmicznego klaskania (tak było na Open'erze), ale nie udało się. Nikt nie chciał w jakikolwiek sposób przeszkadzać.
     
Fismoll to dla mnie jeden z najbardziej uzdolnionych młodych wykonawców na polskim rynku muzycznym. Z niecierpliwością czekam na jego kolejną płytę. 





Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.