PM recenzują: Dry Cleaning – New Long Leg

/
0 Comments
Recenzja albumu Dry Cleaning – New Long Leg



DRY CLEANING – "NEW LONG LEG"

 
Pochodzącą z południowego Londynu formację Dry Cleaning umieszczałem w zestawie swoich najlepszych odkryć muzycznych 2020 roku z nadzieją, że ich planowany na ten rok debiut przyniesie powiew świeżości we wciąż skutecznie nacierającej fali post-punkowych gitar. Już ich pierwsze dwie EP-ki wydane na przestrzeni dwunastu miesięcy 2019 roku dawały taką nadzieję, ale prawdziwy egzamin miał nadejść wraz z pełnoprawnym longplay'em. Zerkając na oceny krytyków muzycznych – zadaniu podołali! Czy jednak "New Long Leg" ma szansę powszechnie zachwycić zwykłych słuchaczy na całym świecie? Raczej jest to album kierowany do wąskiej grupy odbiorców, ale każdy, kto po niego sięgnie, powinien choćby przez chwilę poczuć się zaintrygowany.

Przypomnę, że ten zespół opiera się na dość dziwacznej (wręcz komicznej) sprzeczności. Otóż frontmanką tego w swoich fundamentach hałaśliwego bandu jest statyczna, by nie rzec flegmatyczna wokalistka Florence Shaw, która właściwie nie śpiewa (zresztą nie posiada żadnego wykształcenia muzycznego), a przedstawia swoje wiersze słowem mówionym. Na żywo (poniżej ich świeżutka sesja dla KEXP) wygląda to tak, że jej koledzy Nick Buxton (perkusja), Tom Dowse (gitara), Lewis Maynard (bas) grają z punkowo-garażowym zadziorem, nie zapominając o uzależniającej melodyjności, na ich twarzach pojawia się pot, instrumenty są poddawane testom wytrzymałości, a Florence… stoi niewzruszona i spokojnym głosem melorecytuje własne surrealistyczne wizje. Jej sceniczna obojętność i charyzma przypomina mi trochę naszą Kasię Nosowską. Ten całkiem oryginalny koncept Dry Cleaning przekładają w sprawny sposób na trwałe nośniki. Okej, jeśli ktoś tu oczekuje buzujących kompozycji i porywających refrenów, to nie ten adres, ale jeśli poszukujecie w muzyce, czy już konkretniej w post-punku, czegoś nietuzinkowego, do tego podlanego intrygującymi, sardonicznymi tekstami – otwierajcie swoje drzwi szeroko na twórczość tego zespołu! Właśnie – teksty! To jest centralna część tego krążka i jego mocna strona. Przerysowane opowieści kontrapunktują egzystencjalne rozważania poprzez wciskanie do ambitnych treści fraz przepełnionych życiowymi banałami i dowcipnymi spostrzeżeniami. Nie wszystko może jest w pełni zrozumiałe dla uszu spoza Wielkiej Brytanii, ale jakoś to nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności odkrywania sedna tego materiału. Cieszy fakt, że w końcu ta współczesna post-punkowa fala doczekała się kobiecego, nietuzinkowego wokalu i odmiennego spojrzenia na świat.

Odsłuch tego krążka mógłbym porównać do wcielenia się w rolę dyskretnego obserwatora, który przerywa spacer po miejskim parku, wygodnie usadawia się na ławeczce i przypatruje się wszelkim detalom otaczającej przyrody oraz zachowaniom innych spacerowiczów, co skłania go do snucia metafizycznych przemyśleń.

"New Long Leg" nie porwał mnie z krzesła, nie zawalczy prawdopodobnie u mnie o miano debiutu roku, ale skutecznie mnie na chwilę zahipnotyzował i pozostawił właściwie trudne do zapomnienia wrażenia.

8/10












Sylwester Zarębski
PM
06.04.2021


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.