PM relacjonują: Brodka w Toruniu z trasą Sadza 2.0, CKK Jordanki, 09.05.2023!

/
0 Comments
 
 
 
 

Brodka w Toruniu z trasą Sadza 2.0, CKK Jordanki, 09.05.2023!

 
 
Toruńscy fani Moniki Brodki musieli uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na tegoroczny koncert w Jordankach w ramach trasy Sadza 2.0. Pierwotnie ten występ miał się odbyć w marcu, ale z powodu choroby artystki w ostatniej chwili został przełożony na maj. Nie ma złego, co by na dobre nie wyszło, bowiem tym samym staliśmy się świadkami finału tejże wyjątkowej pod wieloma względami trasy!   

Nie ukrywam, że przez te kilka miesięcy stykałem się bardzo często z relacjami i koncertowymi przebitkami z występów Brodki, ale pomimo oczywistych spoilerów, nie mogłem się doczekać tego spotkania i bezpośredniego doświadczenia Sadzy w wersji live. Ten wydany w zeszłym roku minialbum to  kolejny przewrót kopernikański w karierze Moniki. Jesteśmy już przyzwyczajeni, że ta uznana artystka lubi zaskakiwać muzycznymi wizjami, ale chyba nikt po dwóch anglojęzycznych albumach "Clashes i "Brut" nie spodziewał się powrotu do pisania tekstów po polsku, a już zwłaszcza zaskakującej współpracy z producentem Przemysławem Jankowiakiem aka 1988. Efektem tej kooperacji okazało się zwarte wydawnictwo, na którym Brodka odważnie flirtuje z hip-hopowymi inspiracjami i elektronicznymi bitami. Ryzykowny krok, ale krążek spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Osadził się również na dnie mojego serducha! I już od razu zdradzam, że jeszcze lepiej cały ten koncept wypada na żywo. 
 
Sam występ rozpoczął się od uroczego intra. Z archiwalnej taśmy usłyszeliśmy 2-letnią Monikę zachęcaną przez tatę do śpiewania piosenki o góralu. To nieprzypadkowy wybór, gdyż teksty Brodki na "Sadzy" opierają się na introspektywnych wycieczkach w głąb siebie. Po tym wprowadzeniu usłyszeliśmy trzy klimatyczne numery z najnowszego krążka: delikatne "Wpław", budzącą niepokój kompozycję "Taka to zima" oraz duszący tytułowy utwór. Mroczny i gęsty klimat wylewał się ze sceny hektolitrami! I to nie tylko za sprawą brzmienia, zahaczającego o elektroniczny industrial z tłustymi bitami i hip-hopowym vibem, o które zadbali panowie z zespołu "osadzonych", ustawionych w jednej linii na scenie, z dyrygującym na środku za imponującą konsoletą Przemkiem Jankowiakiem. Pomimo sporej ilości elektronicznych dźwięków, zabaw z syntezatorami, klawiszami, auto-tune'em itd., nie zabrakło przy tym również gitarowych solówek i żywej perkusji. Ta orkiestra po prostu grała z perfekcyjną i hipnotyzującą intensywnością! Tę trasę zapamiętamy również ze względu na sceniczną oprawę, która wyglądała wręcz obłędnie! Na scenie zostały wywieszone przezroczyste płachty, z których jedna oddzielała Monikę z zespołem od publiczności. Na nich z projektora wyświetlane były klimatyczne wizualizacje, które tworzyły rewelacyjny, immersyjny, niemalże trójwymiarowy efekt. To naprawdę była uczta dla oczu! Na szczęście ta wizualna forma nie przerosła tych muzycznych doznań, a płachta dzieląca Brodkę od nas nie przeszkadzała w wymianie energii i emocji, o czym świadczyły choćby gorąco przyjmowane utwory z "Grandy". Z tego albumu usłyszeliśmy "K.O.", "Sauté", niewykonywane od dekady "Bez tytułu", "Krzyżówki dnia", oraz "Kropki kreski". Wszystkie kompozycje w nowych, wyjątkowych aranżacjach w duchu pogrążonej w mroku "Sadzy". Sięganie po kompozycje z "Grandy" nie zaskakiwało, ale już zmierzenie się na nowo z radiowym utworem "Ten" z debiutanckiego "Albumu" to był nie lada gratka dla najstarszych fanów!  Tę niezwykle popularną swego czasu piosenkę zapodaną w zupełnie odmiennych od oryginału dźwiękowych i emocjonalnych szatach można było odkryć zupełnie na nowo. A pomiędzy oczywiście słyszeliśmy kolejne utwory z "Sadzy", na czele z przebojową i chóralnie wyśpiewaną "Moniką" – to był najbardziej wyczekiwany przeze mnie moment! Nie zawiodłem się! Inne doznania? W futurystyczny, cyberpunkowy wymiar wprowadziła mnie "Utrata" a "Hydroterapia" z wykorzystanym nagranych wersów Zdechłego Osy (jego obecność zobrazowana także wizualnie) wprowadziła w refleksyjny stan, przy którym nie wstydem byłoby uronić łzę. No i na koniec podstawowej części jeszcze jedno nawiązanie do odległej przeszłości, czyli "Outro", pod którym ukrył się fragmencik tekstu "Miał być ślub".
 
Nie zabrakło oczywiście bisów, które wzbudziły tego wieczoru największe emocje. W pierwszej kolejności usłyszeliśmy poruszający najczulsze struny cover "Jezioro szczęścia" Bajmu, który płynnie wprowadził nas w klimat powtórnie wyśpiewanej kompozycji "Wpław". Tym razem jednak wykonanej przy wsparciu całej publiczności, która magicznie rozświeciła Jordanki latarkami w telefonach. Dołączyła się do nas również sama Monika, która usiadła na skraju sceny i odpaliła zapalniczkę. Wzruszający moment! A na finał oczywiście raz jeszcze porywająca do klaskania, tańczenia i głośnego śpiewania "Monika"! To bez wątpienia kolejny koncertowy as w dyskografii Brodki! Jeśli jakimś cudem ktoś do tego momentu nie poczuł więzi ze sceną, to w tym momencie ten mur musiał runąć. Zobrazowała to zresztą Monika, tnąc płachtę, która ją od nas przez większość czasu dystansowała.
 
Nie stwierdzę, że to sadzowe oblicze Brodki jest tym mym ulubionym, ale po raz kolejny udało się tej nietuzinkowej artystce wykreować niezwykle charakterystyczny i frapujący wizerunek artystyczny. Jak stwierdził ze sceny 1998 (doceńmy jego wkład w cały projekt!): Monika jest w kwiecie rozkwitu! Zaiste forma tej dziewczyny i jej kreatywność jest naprawdę godna podziwu! A cała koncepcja trasy Sadza 2.0, od brzmienia po wizualną stronę, zapewniła mi głębokie i odrealnione doznania. Z większym naciskiem na stany retrospekcyjnej zadumy, ale generowane surowe dźwięki poprzez swój intensywny, elektroniczno-psychodeliczny odlot kilka razy zdołały wprawić moje ciało w bujające fazy. Ten wysmakowany koncert mocno wpływał na wszystkie moje wszystkie zmysły, sprawił dzikość serca i to spotkanie z Brodką zapamiętam na długo!
 
        
 
 

 
 
 

























  
Sylwester Zarębski
PM 
11.05.2023


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.