Freddie Mercury: The Great Pretender

/
0 Comments

Wczoraj miałem przyjemność obejrzeć film dokumentalny poświęcony legendarnemu Freddiemu. Oczywiście zespół Queen szanuję i jestem fanem ich muzyki, jednak nigdy nie zagłębiałem się w historię tego zespołu. Ot znałem najważniejsze fakty. Spojrzenie więc na jedną z najważniejszych i najciekawszych postaci w historii muzyki z perspektywy tego filmu było bardzo intrygujące. Freddie nie był skłonny do wywiadów, więc fragmenty, które możemy tu ujrzeć są ciekawe i odkrywają jego tajemnicza naturę. To co najbardziej we mnie uderzyło, to to jakie miał zmienne oblicze. Każdy fan rocka i nie tylko widział jego charyzmę podczas koncertów i podziwiał jego niezwykłą umiejętność łatwego kontaktu z publicznością. Jednak poza sceną to była zupełnie inna osobą: mniej porywczą, skupioną, nieśmiałą itp. Sam przyznał, że będąc na scenie musi przyjąć inną rolę, stać się aktorem, który uwiedzie publiczność. Tą sztukę opanował do perfekcji. Nic więc dziwnego, że w pewnym okresie nawet spróbował swych sił w balecie. Mimo, iż stał się ikoną rocka, jego wielką "miłością"  była opera. Paradoks? Nie tak do końca. Wszyscy kojarzą Freddiego głównie za sprawą Queenu, jednak jego ambicje sięgały dalej, chciał stworzyć coś niepowtarzalnego, coś własnego, twórczego i mimo porażki pierwszego solowego albumu dopiął swego.  Stworzył wraz z ówczesną największa wokalistką operową  Montserrat Caballé "Barcelonę" - album łączący muzykę rock i operę. Wielu kolokwialnie "pukało się w głowę", był przecież to bardzo ryzykowny projekt. Jednak album ukazał się sukcesem, a Freddie spełnił jedno ze swoich największych pragnień. Niestety z filmu wyłania się też obraz człowieka trochę nieszczęśliwego. Szczerze współczułem mu, gdy mówił o chęci założenia rodziny, lecz w stosunkach męsko-damskich po prostu nie miał szczęścia, jak sam stwierdził "one mnie nie chcą" ( choć przez 6 lat tworzył parę z Mary Austin). Może stąd wzięła się biseksualność u Mercury'ego? W filmie ten wątek oczywiście też został poruszony, są nawet krótkie wywiady z jego partnerem. No i oczywiście kwestia choroby Freddiego, w którą nikt i on sam nie chciał wierzyć. Zdecydowanie odszedł on zbyt wcześnie, oddał muzyce całe swe życie i był niepowtarzalną postacią. Więcej zdradzać nie będę, gdyż ten dokument trzeba po prostu obejrzeć. Dla fanów muzyki rzecz wręcz obowiązkowa.     

PM        


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.