PM recenzują: Tash Sultana – Terra Firma

/
0 Comments
 
 

TASH SULTANA – "TERRA FIRMA"

 
W wieku 3 lat dostała gitarę od dziadka, jako nastolatka uzależniła się od narkotyków, po terapii postanowiła zarabiać na życie muzyką, sięgała po wszelkie możliwe instrumenty, grała na ulicach Melbourne, wrzucała swoje loopowe jammingi do sieci, jej autorski utwór "Jungle" stał się viralową sensacją, nagrała w 2017 roku świetną EP-kę "Notion", a rok później jeszcze lepszy debiut "Flow State", jej niesamowite one-women-show stało się pożądane przez organizatorów koncertów na całym świecie, zagrała kilka intensywnych tras koncertowych, po czym zaszyła się w swojej australijskiej posiadłości i przez niemal 200 dni pracowała nad drugą płytą "Terra Firma", w międzyczasie zaręczając się ze swoją dziewczyną. Tash Sultana w wieku 25 lat odnalazła swój skrawek życiowego, stabilnego lądu – swoją terrę firmę oraz stała się artystką o wielce ugruntowanej pozycji. Potwierdza to na swoim krążku numer dwa. Krążku, który zdaje się być latarnią morską, kierującą na bezpieczny skrawek raju zbłąkane dusze, zmęczone ponurymi czasami społecznej izolacji. Hipnotyczny, a wręcz medytacyjny katalog dźwięków, będących łączeniem stylistyk soulu, funku, R’n’B, folku, rocka, hip-hopu, jazzu (nie da się tego zaszufladkować!), przynosi godzinę wytchnienia i błogości. Łatwo zatopić się w jej cudnych instrumentalnych improwizacjach i psychodelicznych odlotach (przykładem już na samym początku świeci finezyjny, instrumentalny "Musk")! Jest to jednak krążek wyróżniający się od poprzednich dzieł większą błyskotliwością kompozytorską. Tash w większym zakresie wykorzystuje linie basowe, fortepianowe klawisze, sekcję dętą… Brzmi to wszystko bardziej zespołowo, ale jest w dużej mierze wciąż wynikiem oszałamiającej i przemyślanej pracy jednej osoby, choć...

Tym razem Tash jednak otworzyła się na zewnętrzną współpracę, wynikiem, której są dwa udane duety z Joshem Cashmanem ("Dream My Life Away") i Jeromem Farahem ("Willow Tree") oraz uzyskane wsparcie autora tekstów, muzyka Matta Corby’ego i producenta Danna Humme'a. To sprawia, że bliżej nam do uczucia obcowania z dziełem o charakterze bardziej organicznym, co właściwie dobrze oddaje ludzki ton tej płyty. Bo choć warstwa instrumentalna wydaje się być natchniona australijskim słońcem, to lirycznie bywa trochę mroczniej i intymniej. Tash rozprawia autorefleksyjnie o zdrowiu psychicznym, presji związanej ze sławą, społecznym chaosie informacyjnym, kontempluje temat miłości i związków. W połączeniu z jej ewolucją jako kompozytorki i producentki sprawia, że Tash jawi nam się dziś jako artystka bardziej dojrzała. "Terra Firma" nie jest jednak albumem pozbawionym wad. Być może przydałoby się tu trochę cięć montażowych, by cały materiał był bardziej zwięzły, być może momentami zawodzi miks, być może nie zawsze Tash imponuje swoim wokalem, być może dla kogoś bogactwo instrumentalne będzie absurdalne, lecz w ostatecznym rozrachunku nie sposób tej dziewczynie zarzucić braku imponujących umiejętności, nieograniczonego potencjału i wizjonerskiej perspektywy. Skorzystajcie z tego zaproszenia do jej rajskiego ogrodu muzycznego! To gwarancja bogatych i relaksujących doznań! 
 

 8/10

 
 
 
 
 
 
 
 
 

Recenzja albumu Tash Sultany – "Terra Firma"

Recenzja albumu Tash Sultany – "Terra Firma"

Recenzja albumu Tash Sultany – "Terra Firma"

Recenzja albumu Tash Sultany – "Terra Firma"

Recenzja albumu Tash Sultany – "Terra Firma"

Recenzja albumu Tash Sultany – "Terra Firma"

Recenzja albumu Tash Sultany – "Terra Firma"

 
Sylwester Zarębski
PM
01.03.2021


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.