PM recenzują: Valerie June – The Moon And Stars: Prescriptions for Dreamers

/
0 Comments
Recenzja albumu Valerie June – The Moon And Stars: Prescriptions for Dreamers


VALERIE JUNE – "THE MOON AND STARS: PRESCRIPTIONS FOR DREAMERS"


Valerie June
powaliła mnie swoim niezwykłym wokalem cztery lata temu, przy okazji premiery swojego czwartego albumu "The Order Of Time". Pamiętam, że sięgnąłem jej twórczość kierowany znakomitymi recenzjami z portali zagranicznych, bo tych w Polsce prawie nie było, a jeśli już – to pozostały niezauważone. A szkoda, bo ta wszechstronnie utalentowana artystka zasługuje na większy rozgłos w naszym kraju. W miniony piątek powróciła z nowym albumem "The Moon And Stars: Prescriptions for Dreamers" i znów z wdziękiem chwyciła kawałek mojego serducha. Valerie pochodzi z Tennessee i konsekwentnie trzyma się amerykańskich korzeni muzyki folkowej, gospelowej, bluesowej, soulowej. Miksuje te gatunki w sposób bardzo kunsztowny i olśniewający. I to zdanie śmiało broni swoim najnowszym dziełem. Współpracowała nad nim z bardzo uznanym producentem Jackiem Splashem, który ma za sobą epizody z choćby Kendrickiem Lamarem i Alicią Keys. I jego wpływy można odczuć w kilku momentach, gdy Valerie zaczyna zahaczać o dźwięki afrobeatowe i orkiestralne, a tradycyjne korzenie jej twórczości zapuszczają się w rejony bardziej nowoczesne (automatyczna perkusja). Pod względem produkcji ten krążek jest wyśmienicie wypolerowany. Z przyjemnością słucha się kolejnych kompozycji, które, zdaje się, pragną opuścić fizyczną formę i uciec w stronę zawieszonego na nieboskłonie księżyca, by tańczyć pośród gwiazd. Już od pierwszego utworu "Stay" zostałem porwany właśnie w taką kosmiczną podróż! Mistyczną, senną, rozmarzoną i pokrzepiającą! I przede wszystkim – barwną! Przykładem świeci centralna część albumu. Valerie ze zdumiewającą zwinnością przechodzi  z ciepłego, wzniosłego i chyba najlepszego na całym krążku utworu "Call Me A Fool" (z gościnnym udziałem Carly Thomas – legendy soulu)  w bardzo oszczędny i melancholijny stan w utworze "Fallin'", by za chwilę zaskoczyć wyróżniającą się, beztroską, przyspieszoną i radosną kompozycją "Smile".

Wszystkie muzyczne tekstury na tym krążku zostały zbudowane z pajęczą skrupulatnością i przepełnione ponadczasową ambicją. No i do tego TEN wokal! Ostry, przenikliwy, manieryczny głos Valerie jest jedyny w swoim rodzaju! I ona wykorzystuje ten dar w nieziemskim stylu, spajając przy tym wszystkie swoje artystyczne pomysły. Może nie ma we mnie teraz takiego zachwytu z odkrycia czegoś wyjątkowego, jak miało to miejsce cztery lata temu, ale nadal pozostaję pod wrażeniem jej ekspresyjnych umiejętności wokalnych.

Muzyczne opowieści Valerie na "The Moon And Stars: Prescriptions for Dreamers" krążą wokół wytrwałości, przetrwania i akceptacji – tematów, które bliskie są czarnoskórej społeczności. Valerie z wdzięcznością i uśmiechem spogląda w gwiazdy, które tworzą jej portret, ale nie zapomina o wyboistej drodze, która doprowadziła ją do tego momentu. To artystka świadoma, jakiemu wciąż bolesnemu uciskowi poddawana jest jej społeczność, ale paradoksalnie jej orężem w tej walce staje się muzyka przepełniona kolorami nadziei i radości.

Album – poprzedzony wartymi wspomnienia, bo znakomitymi kompozycjami "Why The Bright Stars Glow" i "Home Inside" – kończy się w bardzo ambientowy sposób: śpiew ptaków, gongi powietrzne, delikatnie uderzenia w fortepian i dmuchnięcia we flet dopełniają poczucie obcowania z bardzo inspirującym, uduchowionym, medytacyjnym krążkiem, który urzeka swoim blaskiem, niczym tarcza księżyca w czasie pełni!

8/10












Sylwester Zarębski
PM
14.03.2021


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.