W jednym z wywiadów wokalistka postpunkowej belgijskiej formacji Whispering Sons, Fenne Kuppens, wspominała, że inspiruje się między innymi osobowością i twórczością Nicka Cave'a. Idealnie zatem ich wizyta w Krakowie połączyła się z występem Mistrza, który miał miejsce dzień wcześniej.

 

Ta cave'owską cząstka muzycznego wymiaru była wyczuwalna podczas koncertu w krakowskim Zaścianku. Fenne ubrana w luźny garnitur emanowała pragnieniem zawładnięcia tłumem, przyciągała wzrok sceniczną ekspresją, ale przede wszystkim zachwycała swoim unikalnym, androgynicznym wokalem. Jej koledzy z zespołu tworzyli zaś neurotyczne i zimnofalowe pejzaże instrumentalne. Często wprowadzali w zwodniczy melancholijny stan, by dalej z zapałem zwiększać intensywność gitarowego ładunku emocji i ostatecznie chwytać za gardło zbłąkane dusze. Setlistę zdominowały utwory (aż 11!) z tegorocznego, naprawdę solidnego albumu "The Great Calm", które w wersji live wybrzmiewały niezwykle okazale i z nutką przebojowości zatopionej w cure'owskiej atmosferze. Highlightem wieczoru, zgodnie z mym oczekiwaniem, okazało się porywające wykonie piosenki "Walking, Flying". Energia tego kawałka była wyzwalająca! Ale takich porywów było więcej, bowiem Belgowie doskonale znają się na sztuce dawkowania immersyjnych doznań gitarowych i grają z odpowiednią dawką szczerego zapału.

Przyznam się szczerze, że to moje drugie spotkanie z Whispering Sons, ale ten pierwszy koncert z Soundrive Festival 2019 jakoś zaginął w mych odmętach pamięci… Ten krakowski ma szansę pozostać już ze mną na dłużej! Zespół rozwija się z albumu na album, na scenie prezentują się wyśmienicie i życzę im większej rozpoznawalności. Zasługują na to!

 

Sylwester Zarębski

Podróże Muzyczne

05.11.2024