AKTUALNIE W GŁOŚNIKACH: PAŹDZIERNIK 2024

/
0 Comments
AKTUALNIE W GŁOŚNIKACH: PAŹDZIERNIK 2024

Jesienny wysyp premier muzycznych trwa w najlepsze! Tegoroczny rekord w ilości odsłuchanych albumów z poprzedniego miesiąca przebity, a i tak nie udało mi się zapoznać z wszystkimi interesującymi wydawnictwami. Udało się jednak zdecydowaną większość polecajek w tej październikowej odsłonie cyklu Aktualnie w Głośnikach przemycić, ale nie zapominajcie też o luknięciu na bonusowe wyróżnienia na końcu artykułu! Nie ma też co ukrywać – w moich głośnikach dominował nowy album Lor! Sami wiecie! A co oprócz dziewczyn? Taneczny krążek Confidence Man, dojrzały powrót Terrific Sunday, wrażliwa Soccer Mommy, macierzyńskie refleksje od Marceliny i Laury Marling, życiowe opowieści Patricka The Pana, katarktyczne porywy Porridge Radio, przystępny punk Amyl and the Sniffers, poetycki okołojazz Szumala, niezawodni The Smile, kolejny kosmiczny odlot Coldplay. Z debiutów polecam wrażliwy pop Livki (miała w tym dziale być jeszcze pewna propozycja z września, ale to nadrobię w kolejnej odsłonie), a do tego jeszcze spory wysyp EP-ek, z których ostatecznie wybór padł na czułego i organicznego Bon Ivera, przebojową Nieve Ellę i mroczniejszą odsłonę Heimy. A to nie wszystkie atrakcje! Zapraszam do lektury!


ALBUMY

 

LOR – "ŻONY HOLLYWOOD"

 

 
Sam fakt, że "Żony Hollywood" znajdują się u mnie na zapętleniu od momentu premiery i nie zapowiada się na zmianę w najbliższej przyszłości, mówi sam za siebie. Koncepcyjnie może ten album nie okazał się takim emocjonalnym sierpowym, jak "Panny Młode", ale i tak dostarczył mi multum wielowymiarowych, po prostu pięknych emocji. Na przemian wzruszam się, tańczę i pozostaję pod zachwytem opartych na pianinie cudnych pop-folkowych kompozycji Julii Skiby, mistrzowskich, poetyckich i refleksyjnych tekstów Pauliny Sumery, porywających skrzypiec Julii Błachuty oraz niezmiennie krystalicznie pięknego wokalu Jagody Kudlińskiej! No w mym przypadku nie ma ucieczki przed tym albumem! Zostałem przez te nowe hity i ballady Loru zniewolony! Nie żałuję niczego. 
 
 
 


        CONFIDENCE MAN – "3AM (LA LA LA)"

         
         
         
        Po sensacyjnych festiwalowych występach w ostatnich dwóch latach Confidence Man mają swoje pięć minut, nie zatrzymują się i starają się ten czas wykorzystać do maksimum. Efektem jest kolejny album tego australijskiego czteroosobowego zespołu, który wypełniony został fenomenalnymi bangerami z pogranicza rave'u, breakbeatu, muzyki house, trance i tanecznego popu w klimatach rodem z przełomu lat 90. i dwutysięcznych, przy których spokojnie wszelkie imprezy mogłyby trwać do 3 nad ranem. To jest taneczny hedonizm w czystej postaci. Porywający nie tylko euforycznie pulsującymi rytmami, ale także skrętami w nieco mroczniejsze, psychodeliczne zaułki przyciasnych klubów. Słodki wokal Janet Planet uwodzi, a kontrastujący do niej głos Sugar Bonesa emanuje męskim nihilizmem. Kto widział ich na scenie ten wie, ale nawet w tym studyjnym wydaniu chemia między tą dwójką jest elektryzująca. We współpracy z pozostałą dwójką zawoalowanych członków zespołu, Reggie Goodchildem i Clarencem McGuffie, dostarczyli nam satysfakcjonującą porcję brawurowych, przepoconych w tańcu kompozycji.
          
         


        TERRIFIC SUNDAY – "WZLOTY BEZ UPADKÓW"

          

        Czekałem na ten powrót poznańskiej formacji Terrific Sunday cierpliwie i nie zawiodłem się! "Wzloty bez Upadków" to kapitalna dawka alternatywnego gitarowego grania. Zderzenie dawnej indie energii z dojrzałą nostalgią, a do tego szczypta kompozycyjnej nieprzewidywalności (tu wibrujący saksofon, tam ciekawie wplątane syntezatory) i radioheadowskich zapędów. Zadziorne i finezyjne riffy Stefana Czerwińskiego, wybijane w punkt na bębnach rytmy przez Artura Chołoniewskiego oraz wokalne popisy i poetyckie teksty Piotra Kołodyńskiego zatopione w czułej dawce nostalgii. Wszystko ze sobą idealnie tu współgra! Panowie wyrzeźbili jeden z najlepszych tegorocznych rodzimych gitarowych albumów.

         


        SOCCER MOMMY – "EVERGREEN"


         
        Na swoim poprzednim albumie "Sometimes, Forever" sprzed dwóch lat brytyjska singer-songwriterka Sophie Allison zachwyciła mnie słodkimi i uzależniającymi melodiami, falą gitar i syntezatorów z indie rockowej przestrzeni lat 90., mglistym shoegaze'em z domieszką psychodelii i delikatnie ujmującym wokalem. Na swojej czwartej płycie "Evergreen" również czaruje miksem tych elementów, choć tym razem jej kompozycje wyłaniają się z cienia smutku, straty, żałoby oraz procesu przepracowywania i pogodzenia się z tymi emocjami. Przez te melancholijne ballady przebijają się jednak promyki spokoju i optymizmu. Brzmienie zaś jest bardziej organiczne, stonowane, wyrafinowane, a liryka Soccer Mommy prezentuje głębszy poziom introspekcji. Kompozycje takie jak choćby "Driver", czy "Abigail" (co za piękny list miłosny w stronę bohaterki gry Stardew Valley) wręcz oszałamiają swym wciągającym, dream-popowym pięknym. Zresztą w całokształcie "Evergreen" to bardzo wykwintne dzieło. Warto zanurzyć się w tych wrażliwych i poruszających kompozycjach Soccer Mommy. 
         



        PORRIDGE RADIO – "CLOUDS IN THE SKY THEY WILL ALWAYS BE THERE FOR ME"


         
        Dwa lata temu albumem "Waterslide, Diving Board, Ladder to the Sky" zespół Porridge Radio wywołał w mojej duszy sejsmiczny wstrząs emocjonalny. Połączenie destrukcyjnie rosnącego gitarowego napięcia z udręczonym, wściekłym, sfrustrowanym wokalem liderki Dany Margolin było ucieleśnieniem paralizatora wymierzonego prosto w moje serce. Przed odsłuchem ich czwartego albumu "Clouds In The Sky They Will Always Be There For Me" uzbroiłem się już w płytową zbroję, ale i tak na niewiele to się zdało. Zestaw jedenastu kompozycji jest znów nośnikiem poetyckich opowieści zanurzonych w rozpaczy po rozpadzie intensywnego związku i wzburzonych, osiągających kakofoniczne kulminacje gitarowych melodii, które sieją katarktyczne spustoszenie w ciele i duszy. Prowadzeni przez bolesny wokal Margolin przechodzimy przez intensywny i turbulencyjny proces odzyskiwania życia i radości po doświadczeniu złamania serca. Warto przeżyć tę emocjonalną podróż, która przenosi nas w przestworza między śnieżnie białymi a deszczowymi chmurami.
         


         

        MARCELINA – "SPRÓBUJĘ, POTAŃCZĘ, NIE WIEM"


         
        Marcelina powróciła po dłuższej przerwie i uchyliła drzwi do swoich intymnych przeżyć z ostatnich lat. W głównej mierze dotyczą jej doświadczeń z wczesnego okresu macierzyństwa i wszelkich związanych z tym piętrzących się wyzwań, szczególnie w relacjach partnerskich. Otrzymujemy piękne, życiowe, poruszające i uniwersalne treści, trafiające w środek serducha. I do tego znakomita, dynamiczna, momentami miło zaskakująca alt-popowa produkcja Kuby Dąbrowskiego! Mam od dawna słabość do Marceliny, jej cudnego wokalu oraz przyziemnej wrażliwości i nic się w tej sferze nie zmieniło.
         


         

        PATRICK THE PAN – "TO NIE NAJLEPSZY CZAS DLA WRAŻLIWYCH LUDZI"


         
        Może i czasy nie najlepsze dla wrażliwych ludzi, ale już nowa płyta Patricka The Pana jak najbardziej trafi do serc takich osób. Od lat cenię wrażliwość tego krakowskiego artysty i na swoim piątym, wydanym niezależnie i własnym sumptem, dziele ponownie dostarczył piękne, refleksyjne teksty oraz obrazy z codziennego, zwyczajnego życia wzięte. Łatwo się z tymi historiami Patricka utożsamiać. Muzycznie i produkcyjnie również tu się wszystko zgadza – stonowane melodie niespiesznie płyną w głąb serca. 
         



        AMYL AND THE SNIFFERS – "CARTOON DARKNESS"



         
        Zabierałem się za odsłuch trzeciej płyty australijskiej formacji Amyl and the Sniffers bez większych oczekiwań. Na zasadzie: ok, odpalę, otrzymam dawkę solidnego punkowego łojenia z potencjałem koncertowym, zapomnę. No to się grubo pomyliłem. Obok tego albumu nie sposób przejść obojętnie. Australijczycy dokonują tu wręcz próby wepchnięcia swojego punkowego brzmienia z hardcore'owymi zapędami do mainstreamowego eteru. No, może to za dużo powiedziane, ale z pewnością ten materiał jest najbardziej przystępny w ich dorobku i pokazuje, iż są gotowi przełamywać pewne schematy swojej twórczości, by docierać do szerszego grona odbiorców. Oczywiście przeważają tu kompozycje na wskroś gniewne, bezkompromisowe, szorstkie oraz podparte jazgotliwym wokalem i nieokiełznaną charyzmą Amy Taylor, ale pojawią się też aranżacyjne smaczki, o które wcześniej nie podejrzewalibyśmy tego zespołu, a brzmienie zdaje się być bardziej wypolerowane w produkcyjnym procesie. Niemalże można doznać szoku, gdy w trakcie odsłuchu usłyszymy płynące balladowym nurtem "Big Dreams", melodyjną akustyczną gitarę w "Bailing On Me", wyłaniający się saksofon w kapitalnym "U Should Not Be Doing That", czy też potężnie, acz powolnie snuty riff w "Going Somewhere". Mimo tych smaczków, które mają na celu wylanie fundamentu pod większe sukcesy zespołu, to jednak wciąż w całej swej okazałości album niezwykle hałaśliwy, chaotyczny i muskularny. Furia miesza się tu z dowcipem, a wymierzonych środkowych palców nie sposób zliczyć. Amyl and the Sniffers wyrastają nam na jeden z najbardziej ekscytujących współczesnych gitarowych zespołów!




        SZUMAL – "CZARNA WIOSNA"


         
        Po moim zachwycie na Great September nie mogłem nie zaprosić do swoich głośników albumu "Czarna Wiosna" Szumala! Co prawda to nie jest jeszcze ten materiał, z którym wystąpił w Łodzi, ale i tak ta skromna dawka 25 minut jest warta poświęcenia czasu! Czarodziejski, poetycki, intymny, subtelny, wymagający skupienia singer-songwriterski okołojazz – niezwykle satysfakcjonujący!

         




        LAURA MARLING – "PATTERNS IN REPEAT"


         
        Przyznam szczerze, że do tej pory niefortunnie omijałem twórczość Laury Marling, ale album "Patterns In Repeat" zebrał tak wyśmienite recenzje, iż w końcu postanowiłem zaprosić tę brytyjską piosenkarkę do swoich głośników. No i zostałem oczarowany porcją wzruszających, intymnych, surowych kompozycji, z których bije rodzicielska miłość. Tu warto poznać kontekst tego albumu, gdyż cztery lata temu na krążku "Song For Our Daughter" artystka wyśpiewywała listy miłosne do wyimaginowanego dziecka. Przez ten okres Laura doczekała się narodzin córeczki i tym samym tamto dzieło okazało się w pewnym sensie prorocze. Teraz Brytyjka zyskała nową życiową perspektywę i przekuła ją w zestaw autentycznych refleksji na temat macierzyństwa. Urzeka już pierwsza kompozycja "Child of Mine, na początku której pojawia się głos córeczki, a dalej Laura kołysząco i poruszająco śpiewa w jednej zwrotce Last night in your sleep you started crying / I can't protect you there, though I keep trying /Sometimes you'll go places I can't get to / But I've spoken to the angels who'll protect you. Cały album to właściwie zbiór spokojnych, folkowych, bardzo oszczędnych w formie kołysanek. Folkowa warstwa muzyczna pociąga delikatnymi skubnięciami w gitarę akustyczną, subtelnymi uderzaniami w klawisze pianina, malowniczymi smyczkami i okazjonalnymi chórkami. Kameralność tego albumu jest wprost urzekająca!
         



        THE SMILE – "CUTOUTS"

         
         
        The Smile, projekt Thoma Yorka i Jonny'ego Greenwooda oraz Toma Skinnera, nie próżnuje! Co prawda część koncertów z tegorocznej trasy musiała zostać odwołana (niestety w tym wyczekiwany przeze mnie koncert na Way Out West, a także wizyta w Warszawie) z powodu choroby Greenwooda, ale na osłodę otrzymaliśmy drugi w tym roku longplay! W styczniu zachwycałem się misternym pięknem i transcendentną atmosferą krążka "Wall of Eyes", a teraz otrzymujemy kolejny zestaw kompozycji, które powstały w czasie tej samej sesji, znów wyprodukowane przez Sama Petts-Daviesa, przy ponownym wsparciu aranżacji smyczkowych London Contemporary Orchestra. Nie mamy tu jednak do czynienia ze zbieraniną odrzutów, czy też prostą kontynuacją. Jest to dzieło samo w sobie samodzielne, na którym trio dalej daje upust muzycznej wyobraźni, przesuwa granice swojej twórczości, a przy tym niezmiennie hipnotyzuje i zachęca do głębszej eksploracji poszczególnych intrygujących form kompozycyjnych. Uduchowiony głos Yorka zachwyca, metaforyczne teksty intrygują, a instrumentalny kunszt oraz muzykalność Greenwooda i Skinnera dalej stoi na niebotycznie finezyjnym poziomie. Może ten album nie ma w sobie takiego rozmachu, jak poprzednicy, ale dalej to tak samo godne uwagi i odsłuchu dzieło. Dzieło, które tylko potwierdza, że chemii między członkami The Smile jest niemal bezgraniczna.
         



        COLDPLAY – "MOON MUSIC"


         
        Problem z obecną twórczością Coldplay możemy porównać do sytuacji, w której jegomość spotyka uśmiechniętego znajomego, który kojarzył mu się z wiecznie smutną miną i zamiast powiedzieć "Ej, super, że masz taki radosny humor", odburknął: "A co Ci się stało, że nagle jesteś taki wesoły?". No i trochę tak jest, że część fanów pierwszych płyt Coldplay z góry nie kupuje tej transformacji zespołu w stadionowy band, który dostarcza popowe hymny. Inna sprawa, że panowie nie dają zbyt wielu powodów, by ich obecną twórczość z ręką na sercu polecać. Cóż, sporo zależy od indywidualnego nastawienia. Nie będę krył, że to zespół bardzo ważny w moim muzycznym wszechświecie i sporo im wybaczam, a wobec nowych materiałów mocno obniżam poprzeczkę oczekiwań. I tym samym "Moon Music" objawił mi się jako album o galaktykę lepszy od "Music of the Spheres", nawet jeśli Coldplay jeszcze bardziej uciekli od gitarowych brzmień. Koncepcja na ten materiał jednak klei mi się bardziej, choć zdarzają się tu niestety piosenki mdłe, a liryczny wydźwięk momentami zahacza o banał. Są tu też jednak obecne kompozycje, które mniej lub bardziej doceniam. Magiczną aurą otacza atmosferyczny nurt subtelnej elektroniki połączonej z dźwiękami pianina w otwierającym tytułowym numerze. Radiowy singiel "feelslikeimfallinginlove" na dobre rozgościł się w koncertowej setliście zespołu i słusznie, bo dostarcza sporo szlachetnej popowej radości. Epicko wybrzmiewa "WE PRAY" z plejadą młodych talentów z różnych części świata (Little Simz, Burna Boy, Elyanna, TINI), niczym takie uwspółcześnione (za sprawą hip-hopowego vibe'u) "Viva La Vida". Całkiem sympatyczne funkowe brzmienie oferuje "GOOD FEELiNGS" z gościnnym udziałem Ayri Starr, choć to raczej typowy letniaczek, o którym szybko się zapomina. "ALL MY LOVE" to z kolei typowa dla Coldplay czuła i poruszająca ballada – chciałoby się więcej takich klimatów! Pozostałe kompozycje niespecjalnie odcisnęły ślad w mej muzycznej przestrzeni. Nie potrafię też zrozumieć dlaczego tak piękna piosenka, jak "The Karate Kid" wylądowała tylko w wersji rozszerzonej albumu. Skandal. Koniec końców, czy to się nam podoba czy nie, Coldplay nie zbaczają i nie zamierzają zrezygnować ze swojej kosmicznej wędrówki w poszukiwaniu pozytywnej energii i niesieniu przesłania miłości oraz pokoju. Nie bronię tego dzieła, ale też daleki jestem od srogiej krytyki. Chris zarzeka się, że przed nami jeszcze tylko dwa albumy i dyskografia Coldplay zostanie zamknięta (prócz ewentualnych wznowień i płyt typu greatest hits). Oby w sposób godzący starych i współczesnych fanów.

         
        ➖ 
         

        DEBIUTY


        LIVKA – "Z PAPIERU"

         


        Livka to zdolna, wrażliwa, bezpośrednia dziewczyna, która najpierw przykuła moją uwagę wyznaniem miłości do twórczości Phoebe Bridgers, następnie zachwyciła emocjonalnym koncertem podczas Next Festa, a teraz chwyciła za serduszko debiutanckim albumem "Z papieru". Delikatna barwa głosu, niezwykle szczere i intymne emocje poukrywane w zacnych poetyckich metaforach i do tego miła dla ucha współczesna, nastrojowa, popowa produkcja. Wszystko tu się ze sobą zgadza. Kariera tej dziewczyny za chwilę prawdopodobnie eksploduje.
         

        ➖ 

        EP-KI / MINIALBUMY

         

        BON IVER – "SABLE"



        Skromne wydawnictwo, ale ładunek muzycznych emocji w tym materiale jest uderzający! Doceniałem eksperymenty Justina Vernona na ostatnich płytach, ale jednak w takim prostym, intymnym, organicznym wydaniu brzmi on najbardziej przekonująco i mocno chwyta za serce!
         
         


        NIEVE ELLA – "WATCH IT ACHE AND BLEED"

         
         
         
        Nieve Ella totalnie porwała mnie swoim energetyzującym, indie-rock-popowym koncertem podczas tegorocznego Open'era, a teraz ta 21-letnia artystka wydała nie mniej wulkaniczną EP-kę, która tylko scementowała moje zauroczenie jej twórczością i osobowością. Muza proponowana przez Nieve jawi mi się jako połączenie pop-rockowej zadziorności Olivii Rodrigo z liryczną wrażliwością Phoebe Bridgers. Ta dziewczyna ma w sobie wszystko, by obwołać ją wschodzącą gwiazdą indie i głosem młodszego pokolenia. Na swojej już trzeciej EP-ce tylko rozwija skrzydła i z bezczelną przebojowością porywa gitarowymi melodiami, ale potrafi również uwieść balladowym nastrojem przy fortepianie ("The Reason"). Ella emanuje pewnością siebie, jej wokal jest przejmujący, a szczera i intymna liryka, eksplorująca złożoność przyjacielskich i miłosnych relacji, osobistych zmagań i procesów odkrywania samego siebie w dążeniu do samoakceptacji, z pewnością umocni jej więzi i poszerzy grono wśród młodszych odbiorców. Świetny materiał, który wypycha tę artystkę na ścieżkę gwiazdorstwa.    
         
         


        HEIMA – "ŚWIAT Z TEKTURY"

         
         
         
        Na tej EP-ce łódzka formacja prezentuje nam nieco mroczniejsze i dojrzalsze oblicze. Przekazy w tekstach dotykają wielu społecznych problemów oraz współczesnych lęków i niosą ze sobą poruszające ładunki emocjonalne. Gitarowe melodie są zaś pomysłowo wyrzeźbione. Te zacne i niebanalne formy kompozycyjne doprawdy potrafią długo rezonować po odsłuchu. A wszystko spaja nienaganna wokalna ekspresja Olgi Stolarek. Heima niestrudzenie pracują nad wypłynięciem na szersze wody muzycznego eteru i z takimi kreatywnymi wydawnictwami sukces w przyszłości murowany.      
         
         
          ➖ 

        SINGLE

         

        TAMINO – "BABYLON"

        "Babylon" to zapowiedź albumu "Every Dawn’s a Mountain", na który poczekamy do 21 marca przyszłego roku. Posłuchajcie również koniecznie w wersji studyjnej!
         
         


        MAGGIE ROGERS – "IN THE LIVING ROOM"

        Maggie w formie!




        KASIA LINS – "RANIĘ"

        Takimi singlami to Kasia może mnie codziennie ranić. 




        WARHAUS – "NO SUPRISE"

        Bez niespodzianki, miód na uszy. 




        KWIAT JABŁONI – "BURZA"

        No sympatyczni są i potrafią w emocje, co poradzić.
         



        JASMINE.4.T – "ELEPHANT"

        Nowa podopieczna labelu Phoebe Bridgers! Warto obserwować.




        PARCELS – "LOVEYOURLOVE"

        Chyba nowy album na horyzoncie!




        LINKIN PARK – "OVER EACH OTHER"

        Trzeci singiel i tym razem już w całości wokalnie oddany Emily Armstrong! Dalej jestem na tak!




        DECLAN MCKENNA – "CHAMPAGNE"

        Declan otworzył nowy, niezależny rozdział swojej twórczości singlami "Champagne" i "That's Life".




        LAUREN MAYBERRY – "SOMETHING IN THE AIR" / "CROCODILE TEARS"

        Jeszcze w tym roku trafi do nas solowy debiut Lauren! Krążek "Vicious Creature" ukaże się 6 grudnia!
         




        INHALER – "YOUR HOUSE"

        Trzeci album "Open Wide" Inhaler na horyzoncie (07.02) i zapowiada się interesująco.




        CHLOE SLATER – "TINY SCREENS"

        Dziewczyna z potencjałem!




        LADY GAGA – "DISEASE"

        Pierwsza zapowiedź siódmego albumu Lady Gagi.




        WYDARZENIA MIESIĄCA



        RELACJE KONCERTOWE


        Na blogu pojawiły się relacje z koncertów:
         
           
          OGŁOSZENIA KONCERTOWE
           
          Wybrane festiwalowe newsy:
           
           
          OFF Festival: Fontaines D.C. (!), Geordie Greep i Snow Strippers.
           

           
           
          Tauron Nowa Muzyka: Francesco Tristiano.
           
          Mystic Festival: Eagles Of Death,  Cradle of Filth, Metal, In Flames, Exodus, Nile, Alcest, Beherit, Oranssi Pazuzu, Archgoat, Apocalyptica, King Diamond, The Kovenant, Skeletal Remains,Cattle Decapitation, Perturbator, Whitechapel, Combichrist.
           
          Colours of Ostrava:

           
           
          Primavera Sound: 
           

           

          Wybrane pozostałe ogłoszenia:

          Lenny Kravitz, PreZero Arena Gliwice, 11.03.2025
            
          30 Seconds To Mars, Atlas Arena, Łódź, 25.06.2025
            
          Tyler, The Creator, Tauron Arena Kraków, 10.05.2025
            
          Polo & Pan, Klub Stodoła, Warszawa, 19-20.02.2025
           
          Skunk Anansie, Torwar, Warszawa, 14.03.2025
           
          Alanis Morissette, Torwar, Warszawa, 19.06.2025
           
          Larkin Poe, Klub Stodoła, Warszawa, 02.11.2025
            
          Limp Bizkit, Atlas Arena, Łódź, 23.03.2025
           
          Lionel Richie, Atlas Arena, Łódź, 05.07.2025
           
          Sigur Rós, Hala Stulecia, Wrocław, 16.09.2025
           
          Kylie Minogue, Atlas Arena, Łódź, 18.06.2025
           
          julie, Hybrydy, Warszawa, 08.03.2025
           
          ➖ 

          DODATKOWE WYRÓŻNIENIA + PLAYLISTA MIESIĄCA


           
          Pozostałe interesujące wydawnictwa w telegraficznym skrócie: 
           
          Dla pragnących cieplutkiej dawki solu: LEON BRIDGES "LEON".

          Dla miłośników wrażliwych, songwriterskich kompozycji: ISAAC GRACIE "WASTE OF SHAME". (EP-ka)
           
          Dla poszukujących folkowych uniesień: TOMMY LEFROY – "BORN BLUE" (EP-ka).  
           
          Dla sympatyków błogiego alt-popu: HAEVEN – "WIDE AWAKE"
           
          Dla poszukujących obiecujących singer-songwriterskich artystów na naszym rodzimym podwórku: NEAL – "SEX TAPES"
           
          Dla fanów łagodnych, niespiesznych melodii: MAYA HAWKE – "CLIPPED WINGS EP".
           
          Dla potrzebujących podniesienia adrenaliny: MASTER PEACE – "HOW TO MAKE A(NUVA) MASTER PEACE" (EP-ka).
           
           
          I oczywiście na koniec zapraszam Was do przejrzenia i przesłuchania mojej tradycyjnej playlisty, którą na bieżąco uzupełniałem przez cały miesiąc! Przypominam, że w pierwszej kolejności wyszczególniam albumy i EP-ki (maksymalnie 5 utworów z poszczególnych pozycji), a w dalszej kolejności prezentuję single, w tym te, które nie załapały się w moich powyższych wyróżnieniach, a które również są warte sprawdzenia! Wybory oczywiście skrajnie subiektywne!
           
           
           

          Sylwester Zarębski
          Podróże Muzyczne
          05.11.2024


          Polecane

          Brak komentarzy:

          Obsługiwane przez usługę Blogger.