AKTUALNIE W GŁOŚNIKACH: CZERWIEC 2025

/
0 Comments




Bardzo solidny w muzyczne premiery miesiąc za nami! W mych głośników naprzemiennie dominowały nowe krążki od Little Simz, Pulp i Turnstile. Doceniam również tożsamościowy manifest Lorde na jej czwartym albumie. Delikatnie mniej emocji dostarczyły tym razem dziewczyny z Haim, ale i tak zasługują na wyróżnienie. Wracam także do jednej premiery z maja – kunsztownego, drugiego solowego albumu Matta Berningera. W debiutach pretendentka do zawojowania popowego świata, czyli Addison Rae, a także czarujący sypialnianym indie gitarowym brzmieniem album "Maruda" rodzimego zespołu Mlecze. Z minialbumów wyróżniam zaś wspólne dzieło Kaśki Sochackiej i Dawida Podsiadły. Zapraszam do lektury! A tymczasem uciekam pakować się na Open'era!


ALBUMY

 

LITTLE SIMZ – "LOTUS



Little Simz w ciągu kilku ostatnich lat stała się moją ulubioną współczesną raperką. A przebić się z tego gatunku do grona artystów, których szczerze doceniam to nie lada sztuka. No ale Simz uprawia tę szlachetną odmianę rapu: jazzującą, wypełnioną żywym instrumentarium, inteligentnymi tekstami, perfekcyjną nawijką. I to się nie zmienia na jej kolejnym albumie "Lotus". Ba, wręcz moja sympatia do niej po tym dziele wzrasta, gdyż w ten materiał wkradło się jeszcze więcej dynamiki, ciepłego brzmienia i takiego magnetycznego raperskiego flow. I do tego plejada fenomenalnych gości, m.in.: Michael Kiwanuka, Obongjayar, Sampha, Moonchilld Sanelly, Moses Sumney, którzy dodają sporo wartościowego, soulowego, R'n'B kolorytu. To album napędzany szczerą i olśniewającą pasją, nadzieją i wiarą we własne umiejętności. Zresztą w finalnej kompozycji "Blue" Simbi znamiennie śpiewa God said I’m the best for the job, I agree. Zgadzam się również ja.   
 



        PULP – "MORE"


         
        Ikoniczny zespół brytyjskiej sceny powrócił po 24 (!) latach z albumem, który brzmi tak, jakbyśmy chyba wszyscy sobie życzyli, by brzmiało Pulp w 2025 roku. Formacja dowodzona przez Jarvisa Cockera dowiozła kolekcję jedenastu kompozycji, które są naznaczone dojrzałością i ładunkiem chwytającej za serce dramaturgii oraz olśniewają szlachetnym britpopowym brzmieniem, bujnym instrumentarium, pulsującymi nieśmiało wibracjami disco oraz dynamiczną teatralnością. No i przede wszystkim nie są pozbawione tego kluczowego, jarvisowego humoru, melodramatyzmu oraz inteligencji. Pulp w całej swej okazałości! Wspaniały album, który swą muzyczną witalnością zapiera dech w piersiach.  
         



        TURNSTILE – "NEVER ENOUGH"



        Poprzedni album Turnstile "Glow On" okazał się u mnie jednym z największych zaskoczeń 2021 roku i rzutem na taśmę wbił się w zestaw najlepszych płyt tamtego roku. Zespół z Baltimore porwał mnie wówczas swoim hardcore'owym stylem o sile rażenia godnej Rage Against the Machine i otwartością na eksperymentalne formy dźwiękowe. Turnstile wkroczyli tamtym krążkiem do świadomości zdecydowanie szerszego grona odbiorców, a ich koncerty w kolejnych latach przechodziły do legend. I zespół idzie teraz za ciosem, dokładając drugi sierpowy, choć ich nowy krążek "Never Enough" nie jest rewolucją. Po prostu to kolejny krok w próbie przesuwania gatunkowych granic. Hardcore-punkowe kompozycje, które nawołują same przez siebie do pogowania, mieszają się tu z kolejnymi aranżacyjnymi eksperymentami, momentami wyciszenia, elektronicznymi motywami oraz melodyjnymi formami śpiewu. Jest czas na gniew i ból, jest czas na złagodnienie i złapanie oddechu. Ostre gitarowe riffy potrafią przywalić solidnie w czaszkę i wywołać zawrót głowy, a hardcore'oowy groove zmusić ciało do tańca, ale zarazem w nieoczekiwanej chwili Turnstile potrafią zaskoczyć marzycielskim tonem, chwilą absolutnej refleksji i melancholii, a potem znów bez trudu w jednej sekundzie wskrzesić atomową energię! Ta przeplatanka nastrojów i gitarowej dynamiki sprawdza się dla mnie idealnie i działa na mnie wręcz hipnotyzująco. 
         



        MATT BERNINGER – "GET SUNK" (MAJ)




        Drugi solowy album Matta Berningera to kolejny jego triumf w walce z blokadą twórczą, która dopadła go w okolicach 2020 roku. "Get Sunk" to dzieło odrębne od współczesnych dokonać macierzystej formacji The National, ale zarazem tak samo emocjonalnie mistrzowsko wyważone i przywołujące energię z ich wczesnej twórczości. Autoterapeutyczne piosenki Berningera tylko potwierdzają jego songwriterski kunszt i z pewnością każdy na tym albumie odnajdzie tu emocje, które poruszą wrażliwe atomy w sercu. Ja przykładowo kompletnie za każdym razem zatracam się w otwierającej ten krążek błogiej i opartej na chóralnych uniesieniach piosence "Inland Ocean". Wyróżnia się też uderzający swym rockowym rozmachem singiel "Bonnet Of Pins". Generalnie Matt balansuje właśnie między kołysankowymi melodiami, a tymi bardziej otwartymi na dynamiczniejsze i bujniejsze instrumentarium oraz eksperymentalne formy piosenkami. To album po prostu czuły i urzekający introspektywnymi refleksjami Berningera oraz angażującym emocjonalnie brzmieniem.    
         


         

        HAIM – "I QUIT" 




        Nowy album sióstr Haim polecam z umiarkowanym optymizmem. Właściwie w mej relacji z dziewczynami wytworzył się pewnego rodzaju kryzys. Najpierw dość nierówny w dostarczaniu emocji występ na Primaverze, a teraz ten nowy materiał, który jest dla mnie delikatnym spadkiem jakości u dziewczyn, zwłaszcza w porównaniu z poprzednim, bardzo ambitnym "Woman In Music Pt III". Okej, jasne, nie każdy albumem artyści muszą przesuwać granice swoje artyzmu, ale po prostu zestaw piosenek na "I Quit" nie zawrócił mi w głowie i nie wzbudził odpowiedniej ekscytacji. To przyjemne letniaczki, które dryfują w optymistyczną stronę popu, soulu i R'n'B z lat 90. z odpowiednią dawką gitar skąpanych w zachodzącym kalifornijskim słońcu i przemyślanym okazjonalnym wykorzystaniem sampli. W warstwie lirycznej, która obraca się wokół złożoności miłosnych rozstań oraz złamanego serca nie brakuje też typowych dla dziewczyn pokładów satyry, złośliwości i zadziorności. Pozornie wszystko się tu zgadza, niektóre fragmenty są wręcz świetnie chwytliwe i bezczelne w tym słodko-gorzki gitarowym brzmieniu, ale w ostatecznym rozrachunku nie czułem się porwany. A może po prostu potrzebuję jeszcze kilku odsłuchań, by w pełni odkryć potencjał tego złożonego brzmienia i wszystkich muzycznych smaczków i odniesień, które dziewczyny starały się przemycić na tym krążku? Nie rzucam jednak tytułowego hasła "I Quit", bo mimo wszystko dziewczyny z Haim dalej tworzą jeden z najciekawszych i kreatywnych współczesnych żeńskich zespołów.  
         
         

          

        LORDE – "VIRGIN"



        Po dość letnim, leniwym, folk-beach albumie "Solar Power" Lorde powraca z płytą numer cztery, która znów elektryzuje, choć może nie tyle brzmieniem, co tożsamościowym manifestem. To dzieło dogłębnie osobiste, surowe i szczere, w którym nowozelandzka artystka mierzy się z warstwami własnego "ja", traumami pokoleniowymi, cielesnością, miłością, rozstaniami i dojrzewaniem.  W warstwie muzycznej ta emocjonalna ścieżka dźwiękowa duchowego odrodzenia i samopoznania balansuje między intensywnym, pulsującym synth-popem a minimalistycznymi balladami podpartymi jej intymnym wokalem. To kompletna mieszanka euforycznego popu i intymnego art popu, w której Lorde pokazuje się jako artystka, poszukująca własnej tożsamości, ale zarazem w pełni świadoma swojej siły twórczej.   
         


        ➖ 
         

        DEBIUTY

         

        ADDISON RAE – "ADDISON"



        Amerykańska influencerka, która zdołała w ostatnich latach choćby podbić TikToka mierzy znacznie szerzej i wyżej, pragnąć zostać nową ikoną muzycznej sceny pop. I o dziwo Addison Rae zaskakuje całkiem udanym mariażem popowych, tanecznych i alternatywnych stylów, które w połączeniu z jej eterycznym wokalem wypadają niezwykle zmysłowo i pociągająco. Słychać tu wpływy trip-hopu, elektropopu, klubowych brzmień spod choćby nurtu house, art-popu, dream popu i melancholii rodem z twórczości Lany Del Rey. Ten obfity gatunkowy eklektyzm potrafi chwycić za ucho i pobudzić euforyczne doznania. Niewątpliwie Addison ma zadatki do tego, by stać się popową sensacją tego sezonu, choć odnoszę wrażenie, że jeszcze jej potencjał w pełni nie został uwolniony. Jeszcze nie straciłem na jej punkcie głowy, ale pragnę zwrócić na nią uwagę, bo za chwilę możemy obudzić się w rzeczywistości, w której Addison będzie pojawiać się na wielu plakatach przyszłorocznych festiwalu. 
         


         

        MLECZE – "MARUDA"



        Czarujący bedroomowy, undergroundowy, shoageze'owy indie-pop Made in Poland? Proszę bardzo. Zespół Mlecze z debiutanckim albumem "Maruda" stał się dla mnie objawieniem ostatnich dni. Warszawska formacja ujmuje kompozycjami, które błogo rozmywają się w serduchu. Sielskimi, czułymi, melancholijnymi, nostalgicznymi, poetyckimi. Mlecze zręcznie przy tym unikają monotonii i potrafią zaskakiwać instrumentalnymi rozwiązaniami, wplatając choćby dynamiczniejsze gitarowe riffy, kołyszący basowy groove, czy też przybrudzone brzmienie. No po prostu potrafią w przykuwające uwagę melodie, a bezcennym ich atutem jest ambrozyjski wokal Karoliny Prasał. Pomarudzę tylko na jeden fragment: nie jestem zwolennikiem tego anglojęzycznego wtrętu z kompozycją "Yes babe, oh baby". Poza tą jedną w mym odczuciu wadą absolutnie kupuję ten emocjonalny i indie slowcore'owy materiał. Brakowało mi takiej pozycji na naszym podwórku.  
            
         

        ➖ 

        EP-KI / MINIALBUMY

         

        DAWID PODSIADŁO, KAŚKA SOCHACKA – "TYLKO HAJ."



        Z pewnością to dla mnie najlepsze wydawnictwo sygnowane przez Dawida od czasu jego drugiego albumu. Nie straciłem co prawda dla tego materiału głowy, ale zderzenie się ze sobą wrażliwości Kaśki Sochackiej i Podsiadły wypadło bardzo naturalnie i zapewniło mi kilka chwil czystej przyjemności. Bez niespodzianki otrzymaliśmy tu dawkę piosenek traktujących o złożoności miłosnych relacji. Ujmujących. Zwłaszcza utwór "nadprzestrzenie" trafił w mój uczuciowy punkt zapalny. Pod względem brzmienia Dawid i Kaśka lawirują między balladami a takim miodnym indie popem, ocierając się momentami o ten radiowy potencjał ("samoloty" już szybują po mainstreamowych stacjach). Zgrabnie łączą elementy swoich muzycznych stylów. Produkcja zaś stoi na poziomie, do którego zdążyli nas przyzwyczaić. Aż szkoda, że to tylko projekt na potrzebę Festiwalu Zorza. Choć wierzę, że ta współpraca między Kaśką i Dawidem jeszcze się w przyszłości rozwinie i będzie na żywo prezentowana szerszemu gronu odbiorców.   
         
         
          ➖ 

        SINGLE

         

        DAVID BYRNE – "EVERYBODY LAUGHS"

        Pierwsza zapowiedź nowego albumu "Who Is The Sky?"! Premiera 5 września! Bilet na przyszłoroczny koncert w Berlinie kupiony!
         
         


        ETHEL CAIN – "NETTLES"

        Pierwszy singiel z jej nadchodzącego pełnoprawnego drugiego albumu "Willoughby Tucker, I'll Always Love You". Niezmiennie gęsty klimacik! 




        BIFFY CLYRO – "A LITTLE LOVE"

        Biffy Clyro powracają w takim bardziej soft gitarowym wydaniu. Nowy album "Futique" z premierą 26 września.



        SONIA PISZE PIOSENKI – "ZAŚLUBINY Z MORZEM"

        Uroczy singiel!



        SYLVIE KREUSCH – "CLOUD 9"

        Miły dla ucha singiel!
         



        THE HIVES – "PAINT A PICTURE"

        Ależ żarliwy kawałek!




        OLA POSKROP – "EYES"

        Ola ma piekielnie świetną barwę wokalu i zapuszczając sobie ten jej trzeci tegoroczny singiel, nie mogłem uciec od wrażenia, że brzmi światowo!




        NATION OF LANGUAGE – "I'M NOT READY FOR THE CHANGE"

        Nowy album "Dance Called Memory" ukaże się 19 września.




        THE FAVORS (FINNEAS, ASHE) – "THE LITTLE MESS YOU MADE"

        Wspólny album "The Dream" tego uroczego duetu ukaże się 19 września.




        MARK RONSON, RAYE – "SUZANNE"

        Raye ma swoją "Valerię" ;) 
         


        CELESTE – "ON WITH THE SHOW "

        Co za wokalny popis! Nowy album "Woman Of Faces" ukaże się 3 października. 




        SPRINTS – "SUFFER"

        Drugi album Sprints "All That Is Over" z premierą 26 września!




        MUSE – "UNRAVELLING"

        Na horyzoncie nowy album bez szczegółów, a póki co świetny singiel, w którym przeplatają się charakterystyczne style zespołu.




        SAM FENDER – "REIN ME IN" (FEAT. OLIVIA DEAN)

        Cudowna wersja z czarującą Olivią Dean!
         



        WALUŚKRAKSAKRYZYS – "VVALKA O KAŻDY KOLEJNY DZIEŃ"

        Zapowiedź albumu "Tematy i wariacje", którego premiera 12 września.




        ROYEL OTIS  – "CAR" 

        Drugi album tego duetu "Hickey" ukaże się 22 sierpnia.




        LEWIS CAPALDI – "SURVIVE"

        Poruszający powrót!



        WYDARZENIA MIESIĄCA



        RELACJE KONCERTOWE


        Na blogu pojawiły się relacje z koncertów:
         
           
          OGŁOSZENIA KONCERTOWE
           
          Wybrane festiwalowe newsy:
           
          Open'er Festival: Wolf Alice, Conan Gray, girl in red, Little Simz, Trippie Redd, Ravyn Lenae, Pezet, Kaśka Sochacka, WizTheMc, Chivas, Kukon & Atutowy Fukaj, Fisz Emade Tworzywo, Mela Koteluk, Wiktor Dyduła, Dwa Sławy, Zippy Ogar | po prostu Kajtek | Boron, Trupa Trupa, Livka, Kathia, Kosma Król, Wiktor Waligóra, The Cassino, Metro
           
          OFF Festival: HiTech za odwołany występ Blank Banshee.
           
          Inside Seaside: Royel Otis headlinerem soboty! 
           
          Festiwal NADA: Dry Cleaning i The Orielles w Toruniu! 
            

          Wybrane pozostałe ogłoszenia:

          Sprints, Voodoo Club, Warszawa, 20.03.2026
            
          Chet Faker, B90, Gdańsk, 11.10.2025 / Progresja, Warszawa, 12.10.2025 / Studio, Kraków, 13.10.2025
            
          Dodie, Proxima, Warszawa, 11.11.2025
           
          ➖ 

          WYRÓŻNIENIA + PLAYLISTA MIESIĄCA


           
          Pozostałe interesujące wydawnictwa w telegraficznym skrócie: 
           
           
          Dla poszukujących przyjemnych i ciepłych songwirterskich uniesień: OSKA – "REFINED BELIVER". 
           
          Dla fanów błogiego soulu: DURAND JONES & THE INDICATIONS – "FLOWERS". 
           
           
          Dla sympatyków solidnego alt-rocka: GARBAGE – "LET ALL THAT WE IMAGINE BE THE LIGHT" (MAJ).
           
          I oczywiście na koniec zapraszam Was do przejrzenia i przesłuchania mojej tradycyjnej playlisty, którą na bieżąco uzupełniałem przez cały miesiąc! Przypominam, że w pierwszej kolejności wyszczególniam albumy i EP-ki (maksymalnie 5 utworów z poszczególnych pozycji), a w dalszej kolejności prezentuję single, w tym te, które nie załapały się w moich powyższych wyróżnieniach, a które również są warte sprawdzenia! Wybory oczywiście skrajnie subiektywne!
           
           
           

          Sylwester Zarębski
          Podróże Muzyczne 
          30.06.2025


          Polecane

          Brak komentarzy:

          Obsługiwane przez usługę Blogger.